Ilekroć próbuję sobie przypomnieć, co w ostatnim czasie smakowało mi najbardziej, tylekroć wracam pamięcią do niedzieli, w której odwiedziłam Restaurację Rycerską w Poznaniu. Można pisać o różnych miejscach, klimatycznych knajpkach, kawiarniach, barach i wszędzie promowanych burgerach, ale to dzięki takim miejscom, gastronomię dzielimy na "zwykłą" i "niezwykłą". Kuchnia w Rycerskiej jest właśnie niezwykła. Jeśli kochacie mięso, nie możecie sobie odpuścić tej obowiązkowej na mapie Poznania pozycji. Jeśli nie kochacie mięsa, również. Żurek, o którym krążą legendy, krewetki z bobem, jarmużem i czipsem z topinamburu czy kasza jaglana z serem bursztyn i skorzonerą, wszystkie te dania dopracowane z absolutną perfekcją w każdym szczególe.
Restauracja Rycerska mieści się w pobliżu poznańskiej Malty. Jest idealnym miejscem na wesela i tym podobne uroczystości, ale będzie też odpowiednia na mniej oficjalne spotkania. Może być nagrodą po przebiegniętym półmaratonie - jest na tyle blisko, że nikomu nie zabraknie sił, by niej dojść, czy też zwieńczeniem idealnej randki - sama poznałam w niej kiedyś mężczyznę, z którym spędziłam kolejnych kilka lat.
Wróćmy jednak do jedzenia, a skoro jedzenie to do moje ulubione - mięsa. Dwie pozycje z karty, które zasługują na największe brawa - jeleń, podawany z bobem, topinamburem i jarmużem - wszyscy, którzy próbowali, mówią że to poezja. Nie lubię tak patetycznych sformułowań, ale rzeczywiście ochów i achów nie było końca. Mięsko tak miękkie i tak soczyste, zrobione w punkt, do tego idealnie dobranego dodatki, a całość ułożona niczym dzieło sztuki. Druga pozycja - ukochana przeze mnie ponad wszystko wołowina. Polędwica wołowa podawana z chipsami z topinamburu, ziemniakami fondant oraz skorzonerą - danie idealne. Nienawidzę przesmażonego mięsa, to było zrobione tak, jakbym najchętniej sama sobie podała. Ani nie surowe, ani nie spalone. Idealnie doprawione, przygotowane tak, bym nie musiała rzuć przez kolejnych pięćset minut.
Wisienką na torcie jest tu deser - do wyboru tarta, lody lub ( najlepsze! ) beza z malinami, lodami śmietankowymi i czekoladą. Jeśli ktoś jest stałym czytelnikiem bloga to z pewnością wie, że bezy, maliny, lody i czekoladę kocham zawsze ponad wszystko, a podane w ten sposób kocham razy dwa.
Szef kuchni Krzysztof Szczepaniak dba, by podawane dania były bez zarzutu. O przygotowanej przez niego kaczce, wspominałam już tu kiedyś - była to najlepsza kaczka jaką jadłam w życiu. Sezonowość, zmienna karta, okrojone menu - trzy plusy, dzięki którym możecie mieć pewność, że nie traficie tutaj na stare, odgrzewane produkty rodem z Kuchennych Rewolucji. Dodatkowym plusem jest sympatyczna obsługa, która dba o to, by wszyscy czuli się komfortowo. Polecam serdecznie, z całego serca, bo jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, to naprawdę wyjście do Rycerskiej jest ucztą dla ciała i dla ducha.
Restauracja Rycerska
ul. Krańcowa 98
Poznań