taki POTENCJAł !
„W marcu koty, w kwietniu psy, a w maju my” - mawiał klasyk, choć już nawet nie pamiętam go z nazwiska. Jak świat światem, jedzenie i seks, to coś co lubiliśmy, lubimy i lubić będziemy i nawet gdybyśmy bardzo się starali, to jednak czasem trzeba, a czasem nawet się chce. A jeśli się chce, a nie może, bo sił brak, praca, zmęczenie, bezsenność lub senność, to ktoś sprytnie to przewidział i stworzył pomoce, co dają „pałer” jak te słodkie napoje w czarnych puszkach. Dziś więc na tacy afrodyzjaki, co by prokreacja miała się dobrze, a Wy jeszcze lepiej.
Na pierwszy rzut idą ostrygi, które skutecznie podnoszą poziom testosteronu. Źródła donoszą że Casanova zjadał ich pięćdziesiąt do śniadania, a to chyba najlepsza recenzja, bo nikt dziś nie pamięta, że był podróżnikiem i literatem, za to każdy wie, że w te klocki nie miał sobie równych.
Duet wyśmienity – czekolada z chili. Chili pobudza, poprawia krążenie, rozgrzewa. Czekolada dawniej zwana „pokarmem bogów”, uwalnia endorfiny i każdego doprowadza do radości. Już Aztekowie wierzyli w moc zawartego w niej kakao, a pewien aztecki władca przed odwiedzeniem swojego haremu, wypijał 50 pucharów gorącej, dobrze przyprawionej czekolady, żeby „dać radę”.
Szparagi– już sam ich kształt nasuwa skojarzenia, a od nich do grzesznych myśli droga krótka. Amerykańscy naukowcy ( chwilowo ) nie potwierdzają ich skuteczności, pozostali prawią, że jedzenie ich przez trzy dni z rzędu daje najlepszy efekt. W maju stragany uginają się pod nimi, może więc lepiej sami to sprawdźcie.
Selerto potas, apiol i asparagina, które wzmagają popęd i rozszerzają naczynia krwionośne. Poprawiając ukrwienie w strategicznych punktach, potęgują doznania i pogłębiają odczucia podczas orgazmu. Plotki głoszą, że najskuteczniejszy jest wyciąg z selera w suto procentowej nalewce zażywanej na 20 minut przed, a że alkohol to nasza duma narodowa, jestem przekonana, że nikogo nie muszę dwa razy namawiać.
Skoro był seler, nie mogłoby zabraknąć marchewki - zawarte w niej selen i retinol, korzystnie wpływają na wytwarzanie plemników. Madame Pompadour zachwalała sok z marchwi, który rzekomo sprawiał, że noc po nim była bardziej intensywna niż zwykle.
No i na koniec, ananas – stosowany między innymi w leczeniu impotencji. Mówią, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy. Ananas ponoć pozwala skończyć lepiej.
PS. Pisząc ten tekst natrafiłam na ciekawostkę, jakoby Casanova zapuścił paznokieć do precyzyjnego dłubania w uchu i nadmuchiwał prezerwatywy, by sprawdzić czy nie są dziurawe. Może od tych ostryg poprzewracało mu się w głowie? Testujcie wszystko rozsądnie i nie dajcie się zwariować. Albo i dajcie.
Tekst pojawił się również w majowym wydaniu magazynu
FRESHMAG