Upały nie mają końca, nie miała bym nic przeciwko gdyby tylko od czasu do czasu popadało...W weekend wybraliśmy się popływać. Było idealnie,z jednym wyjątkiem..lekko się 'podpiekłam'. Oczywiście był krem z filtrem,nawet smarowałam się kilka razy,ale jak to ja..w zeszłym roku byłam ładnie opalona na brąz,to i teraz tak będzie..ahaa...Na pocieszenie czekał w domu na mnie taki serniczek. Prosty a jak cieszy.
Składniki:
- 5-6 brzoskwiń
- 500 g twarogu
- 2 cukry wanilinowe
- 200 g cukru pudru
- 250 g śmietanki 30 %
- 20 g żelatyny
- galaretka cytrynowa
- 120 g biszkoptów , u mnie te podłużne
- cytryna
Trzy brzoskwinie umyj, obierz i przekrój na pół. Usuń pestki i pokrój w kostkę.
Twaróg zmiel i wymieszaj z cukrem pudrem i cukrem wanilinowym. Dodaj skórkę startą z połowy cytryny i wyciśnięty sok. Wymieszaj.
Ubij śmietankę, dodaj do sera i delikatnie wymieszaj. Żelatynę rozpuść w 100 ml wrzątku i lekko ostudź. Żelatynę dodaj do masy serowej. Dodaj również wcześniej pokrojone brzoskwinie i wymieszaj. Odstaw na kilka minut do lodówki.
Na dno tortownicy wyłóż papier do pieczenia. Wyłóż biszkopty. Na biszkopty wyłóż masę serową. Wierzch wyrównaj.
Pozostałe brzoskwinie umyj i obierz. Pokrój w plasterki i wyłóż na wierzch ciasta.
Galaretkę przygotuj według instrukcji na opakowaniu. Odstaw by przestygła. Gdy zacznie tężeć wylej na wierzch ciasta. Sernik wstaw na kilka godzin do lodówki.