Jeszcze rok temu spanikowałam, kiedy kazano mi zjeść 1/3 kostki gorzkiej czekolady, a płakałam jak podano mi na obiad trzy łyżki ugotowanej kaszy. Zjedzenie ciasta drożdżowego wielkości małej łyżeczki powodowało palpitacje serca a miód dodany do herbaty nawet nie wchodził w grę (bo przecież ta herbata już ma kalorie)
Liczenie ile kalorii ma kieliszek wódki albo butelka piwa było nieodłącznym elementem ewentualnego wyjścia z domu, co dodatkowo powodowało, że o kolacji nie było mowy (bo przecież alkohol dostarczy tyle kalorii co kolacja).
Miliony ograniczeń, blokad, zakazów i barier narzucających sama sobie, spowodowały kompletne odcięcie od rzeczywistości.
Mówię i piszę o tym mimo, że wiele ludzi ukrywa wszystkie poboczne fakty, które wiążą się z anoreksją. Przyznaję jestem anorektyczką, jestem bo choroba w głowie zostawia ślad do końca życia, pewne nawyki są nieodwracalne i temu tez nie mogę zaprzeczyć. Jednak nie jestem już chora, walkę uznaję za wygraną. Mimo trudnej drogi z przeszkodami udowodniłam sama sobie jak silną potrafię być osobą, żeby „pokonać drugą gorszą ja”, która siedziała w mojej głowie 4 lata.
Gorące zmotywowane buziaki wysyłam ja !
Emotikon ki