Lubię gotować. Ale nie dla siebie. Dla siebie lubię eksperymentować, czytać, degustować, poszerzać swoją wiedzę o nowości kulinarne. Najbardziej lubię gotować dla prawdziwych facetów. Jacy to są? Tacy, którzy nie są oczywiści. Lubią wszystko ale tak naprawdę są wybredni. Dają się zaskoczyć czymś, co dla nich wydawało się nie do polubienia. Próbują. Zjadają mimo, że nie przepadają. I przede wszystkim kiedy im smakuje - chwalą. Nie ma nic cenniejszego od komplementu dla osoby gotującej.
Lubię gotować dla prawdziwych facetów.
Składniki:
- 1 kg podudzia kurczaka
- 2 łyżki tymianku
- 2 łyżki przyprawy do kurczaka
- 2 łyżki nalewki jarzębinowej (można zastąpić piwem)
- 2 czerwone cebule
- 2 łyżki miodu
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżka masła
Przygotowanie:
Podudzia czyszczę z błon i tłuszczu. Nacieram oliwą, zmiażdżonym czosnkiem, przyprawą do kurczaka i tymiankiem. Jeżeli mam możliwość odstawiam na godzinę żeby przyprawy się "przegryzły". Podudzia wsadzam do piekarnika nagrzanego na 200 stopni (w naczyniu żaroodpornym) i piekę aż się zarumienią. Po 30 minutach dolewam nalewkę lub piwo.
W rondelku rozgrzewam masło i oliwę. Cebulę kroję w piórka i obsmażam. Dodaję miodu i duszę aż stanie się miękka i słodka. Polewam całością podudzia i piekę aż mięso całkowicie stanie się przyrumienione a sos nieco się zredukuje. Uważam aby mięsa nie przesuszyć, dlatego często obracam go z jednej, na drugą stronę.
Podaję z bagietką, bo sos jest obłędny i fajnie wylizać go do ostatniej kropelki.