Z pewnością nachodzi Was czasem ochota na coś słodkiego. Ja w takich chwilach zapominam o zdrowym trybie odżywiania i zaczynam szperać po szafkach w poszukiwaniu czegoś co by przypominało słodycze (bo klasycznych cukierków, batonów, żelków, wafli i tym podobnych nigdy u mnie w domu nie ma). Wczoraj był taki dzień. W związku z brakiem jakichkolwiek słodkości wymyśliłam, że zrobię bezy. Pyszne, chrupiące i bardzo delikatne Jestem wielką fanką tych "ciasteczek" choć zdaję sobie sprawę, ze nie należą do grupy produktów o nazwie "zdrowe". Ale nic to, mały grzeszek jeszcze nikomu nie zaszkodził prawda? Zobaczcie co mi wyszło :)
Do przygotowania bez potrzebowałam:
- białka z dwóch jajek
- 100 - 150 g cukru pudru
- sok z ćwiartki cytryny
- łyżkę mąki ziemniaczanej (opcjonalnie, pyszne wychodzą również bez mąki)
No i tak:
- białka ubijam na sztywną pianę, podczas ubijania stopniowo dodaję cukier puder, mąkę oraz sok z cytryny. Masa powinna być kremowa i tak ubita, żeby po odwróceniu miski do góry dnem nie wyleciała.
- piekarnik rozgrzewam do 110 stopni
- masę wkładam do strzykawki cukierniczej i wyciskam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (jeśli nie macie strzykawki bądź rękawa cukierniczego możecie wziąć zwykły woreczek foliowy, naciąć róg i w ten sposób wyciskać bezową masę)
- piekę 45 minut, następnie wyjmuję i czekam aż przestygną (dopiero wtedy twardnieją i odklejają się od papieru).
Moje bezy zniknęły ze stołu w 10 minut po podaniu, więc chyba smakowały ;)