Młoda matka szukająca diety wspierającej całą rodzinę w walce z wirusami i bakteriami to najlepszy opis Julity Bator, autorki całego zamieszania. Zamieszania, które wywołuje lektura książki „Zamień chemię na jedzenie”. Zamieszania, które każdemu z nas jest dziś potrzebne.
Autorka po przekopaniu się przez stosy poradników z dziedziny dietetyki, medycyny ekologicznej, alergologii, nie uzurpując sobie praw do niepodważalności sądów, spisała zasady, które mogę nam pomóc w codziennych, żywieniowych wyborach. Cytuje też Jamiego Olivera, że „wszystko, co zjadamy, wpływa na nasze poczucie szczęścia, dobrą kondycję albo ospałość, poprawia siły witalne albo zwiększa podatność na przeziębienia i grypę, sprzyja zdolności myślenia i koncentracji albo ją osłabia”. Każda motywacja, by zmienić styl odżywiania, jest właściwą – mogą to być włosy, skóra, paznokcie, może to być waga czy właśnie zdrowie. Warto znaleźć własną.
Bator pokazuje, jak postęp cywilizacyjny zmienił nasz sposób odżywiania – idea fast food, dania typu instant, ulepszacze, chemiczne dodatki wydłużające termin przydatności do spożycia. W przejrzysty sposób analizuje najpopularniejsze dodatki do żywności i wskazuje, które z nich są bezpieczne, których powinniśmy kategorycznie unikać, a które same w sobie są obojętne, a mogą być szkodliwe przy dłuższym stosowaniu. Emulgatory, konserwanty, przeciwutleniacze, wzmacniacze smaku, aromaty, barwniki, stabilizatory, zagęstniki i środki spulchniające to winowajcy spadku formy dzisiejszego społeczeństwa.
Autorka rozprawia się z cukrem i jego zamiennikami, mlekiem, masłem, margaryną, mąką, jajkami, płatkami śniadaniowymi i innymi często kupowanymi przez nas produktami. Dzieli się również z nami efektami własnych poszukiwań – podaje nazwy firm produkujących artykuły spożywcze, po które warto sięgać.