Zauważyliście już pewnie, że sporo ostatnio rozmyślałm o tym, co jemy. Kilka książek, które już Wam polecałam, dobitnie o tym świadczy - m.in.
Tak naprawdę, to tylko cząstka tego, co czytam poszukując zdrowych inspiracji żywieniowych i naturalnych rozwiązań naszych zdrowotnych problemów.
Jedną z pozycji na mojej liście jest też "Jesteś tym, co jesz" Gillian McKeith.
Autorka obiecuje, że będziemy szczuplejsi, zdrowsi i szczęśliwsi. A wszystko dzięki proponowanej przez nią diecie.
Wiele z przedstawianych przez nią faktów jest nam wszystkim dobrze znana...
Z tym, że nie wszyscy potrafimy tych zaleceń przestrzegać...
Autorka prezentuje cały katalog "zdrowego jedzenia". Czasem miałam wrażenie, że to dieta dla królików ;), ale od dawna wiadomo, że warzywa i owoce są niezbędne dla prawidłowego fukncjonowania naszego organizmu...
Proponuje tygodniowy jadłospis, który ma ułatwić nam wprowadzanie zmian w naszym odżywianiu. Nie będę tu i teraz twierdzić, że sprawdziłam, czy działa. Nie chcę w ciązy wprowadzać radykalnych zmian. Choć, przyznam szczerze, od dłuższego już czasu jem rozsądniej...
Czy warto po nią sięgać?
Myślę, że każdy, kto od czasu do czasu zastanawia się nad tym, co je - czy to naturalne, czy GMO, czy to E jest bezpieczne - powinien po nią choć raz sięgnąć. Dzięki tej książce nasza refleksja będzie głębsza... A kto wie, może pozwoli wprowadzić drobne zmiany, które doprowadzą do niewiarygodnych rezultatów?