jeden został skonsumowany przy smażeniu
Mogłabym powiedzieć do trzech razy sztuka. Bo dzisiaj po raz trzeci właśnie wzięłam się za smażenie naleśników bez jajek. Dwa poprzednie podejścia, pozwólcie, przemilczę. Najważniejsze, że udało się teraz i będzie udawać się już zawsze, bo wreszcie poznałam ten magiczny składnik wegańskich naleśników. Korzystałam z
tego przepisu.
Na tak zwany długi weekend jedziemy na tak zwaną działkę. Nie wiem czy jutro będę miała czas na poranne blogowanie, a w roli śniadania prawdopodobnie wystąpi kawałek szarlotki, dlatego już teraz życzę Wam miłego weekendu (najwyżej jutro się powtórzę).