Trochę dzisiaj niekonwencjonalnie, ale ważne że smacznie :) Ranek zaczęłam w towarzystwie morwy, teraz czas na pokrzywę. Nasze babki i dziadkowie pamiętają czasy kiedy pokrzywa na obiad nie była niczym dziwnym i intrygującym. Dziś przypominam jej smak w pasztecikach drożdżowych :)
Przepis na ciasto znajdziecie
TUTAJ zawsze jak zostanie mi trochę ciasta drożdżowego to zamrażam paczuszkę i wyciągam w razie potrzeby, tak samo z ciastem kruchym czy francuskim. Robię to z czystego lenistwa, nie chce mi się za każdym razem wyrabiać ciasta, a piekę często.
(na ok. 10 pasztecików)
Potrzebujemy:
300 dag ciasta
300 gram młodych listków pokrzyw
2 ząbki czosnku
mała cebula
pieprz
sól morska
łyżka masła
łyżeczka cukru
łyżka soku z limonki
100 gram białego twarożku
jedno jajo
natka selera
Zebraliśmy z Michałem pokrzywy w pobliskim lesie. Oczywiście uważajcie i zbierajcie je przez foliową rękawiczkę. Wsypujemy do miski i parzymy gorącą wodą. Po 10 minutach możemy oskubać pokrzywy z listków. Wrzucam je na patelnię z masłem, chwilę podsmażam by zmniejszyły swoją objętość. Do tego posiekany czosnek i pokrojona w kosteczkę cebulka. Chwilę smażę aż do zeszklenia się cebuli. Doprawiam cukrem, solą, pieprzem i sokiem z limonki i wyłączam palnik. Kiedy całość ostygnie dodaje twarożek i mieszam. Rozmrożone ciasto wałkuje i dziele na paski na paski o szerokości 3 cm. Na jeden pasztecik wykorzystuje dwa, łączę je w kształcie krzyża, na środek farsz i zawijam. Ale metoda nie jest ważna liczy się efekt końcowy :) Na koniec przesmarowałam każdego roztrzepanym jajkiem i posypałam posiekaną natką selera. Pieczemy w 160`C 20-25 minut. Uwielbiam tego typu słodkości, ciasto mleczne a farsz pieprzny pychotka. Jadacie POKRZYWY ????? :D:)) W razie pytań o smak pokrzyw piszcie.