Pikantna pasta z grochu i batata z nutą limonki
VEGAN
Wszelakie pasty, hummusy, warzywne pasztety tudzież "wegańskie sery" to wynalazki, które ostatnio niejeden raz wybawiły mnie z opresji i zredukowały poziom stresu wywołanego przez brak czasu. Zwykle nic odkrywczego - w blenderze ląduje fragment niepozornego, uprzednio ugotowanego strączka, zbiór przypraw (odkrywanie zupełnie nowych smaków poprzez łączenie ich w różnych kombinacjach - to cudowne!) oraz warzywo-gwóźdź programu, dzięki której bezskładna mieszanina o konsystencji nieokrzesanej jeszcze zyskuje duszę. I trwam tak niemal co dzień, desperacko blendując, doprawiając i smakując, podsycana jedynie myślą o zaoszczędzonym wycinku czasowym dnia kolejnego, gdy strudzona i wygłodniała, po przeprawie przez zatłoczone miasto otworzę drzwi lodówki i wykonam kilka sprawnych, lecz niedokładnych posunięć nożem po powierzchni chleba...
Przepis:
- 1 średni batat (ok. 300 g po obraniu)
- 80 g suchego grochu
- 4 łyżeczki czerwonej pasty curry
- 1/2 papryczki chili
- 1 ząbek czosnku
- 4 łyżki soku z limonki
- 7-8 łyżek wody
Groch gotować do zupełnej miękkości około 40 minut (można uprzednio namoczyć, by gotował się krócej). Batata pokroić na mniejsze kawałki i upiec w temperaturze 200 stopni, również do miękkości. Oba składniki wystudzić, umieścić w blenderze i dodać pastę curry, czosnek przeciśnięty przez praskę, posiekane chili, sok z limonki i wodę. Zblendować na całkiem gładką pastę, w razię potrzeby dolewając wody. Najlepiej smakuje z czymkolwiek, gdy głód jest odwrotnie proporcjonalny do ilości posiadanego czasu.