Gruszkowo-imbirowa granola z figami suszonymi, nerkowcami i słonecznikiem podana z serkiem, śliwkami, tartą gruszką i tahini
Już wcześniej przeczuwałam, ża ta granola okaże się wybawieniem pewnego dnia, gdy nie będzie nawet czasu pomyśleć o śniadaniu, np. dziś - kiedy jedną nogą jestem w szkole, pisząc sprawdzian za sprawdzianem. Wiedziałam również, że nie mogę zbyt długo czekać z jej publikacją - po tym jak połowa zniknęła jeszcze ciepła prosto z blaszki, resztę zamknęłam szczelnie w słoju i ukryłam przed potencjalnymi wyjadaczami ("czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal", a w przypadku psa "czego nos nie czuje...?" :D). Granola posmakowała nawet psicy, co jest zasługą jej intensywnego imbirowego zapachu oraz zapewne słodkich suszonych fig, a dodatek słonecznika i nerkowców czyni ją jeszcze bardziej chrupiącą. Jednym słowem: tak szybko znikającej granoli jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić ;)
Po przepis zapraszam wieczorem :>
Zawsze, kiedy zdarzy mi się zaspać zastanawiam się, czy to ja śpię jak kamień i nie słyszę budzika, czy to on po prostu nie dzwoni. Zupełnie jak dziś. Może to mój mózg podświadomie wolał się nie budzić wiedząc, ile pracy go dziś czeka? Najpierw sprawdzian z biologii, później z włoskiego, a po powrocie, na deser, spora dawka planimetrii. Nerwy, choć w tym roku silnie trzymane na wodzy, coraz bardziej wpływają na samopoczucie, nie dają w pełni korzystać i cieszyć się z dnia. Tony informacji dostarczane do głowy w mgnieniu oka ją opuszczają. Potrzebuję usiąść na chwilę i zebrać myśli, ogarnąć kręcący się wokół mnie wir. A na razie przesyłam Wam półprzytomny uśmiech na cały dzień (trzymajcie kciuki, żeby nikt nie zapowiedział kolejnego sprawdzianu :D)!