Fasolowa sezamowa "szarlotka" owsiana z tymiankową gruszką i owsianą sezamowo-orzechową kruszonką z rodzynkami
Nie byłabym zdziwiona, gdyby ktoś, patrząc na to ciasto, zarzucił mi, że wygląda skomplikowanie lub niepraktycznie. Jednak zapewniam - jego przygotowanie miało na celu wykorzystanie niepotrzebnej fasoli, rozmiękającej z minuty na minutę gruszki oraz ciepłego po przygotowaniu kolacji piekarnika. Reszta składników była dobierana w biegu, jednak z tej improwizacji wyszło coś niesamowitego. Gruszkowa szarlotka, nieco przypominająca chlebek, z sezamowym smakiem tahini i chrupiącym sezamem na wierzchu oraz tymiankiem, który nadał owocom głębokiego aromatu. Moim zdaniem jedna z najlepszych improwizacji, która zdecydowanie może konkurować z tradycyjną szarlotką :)
Przepis:
- 1 gruszka- łyżeczka tymianku
- 100g fasoli- 1,5 łyżki mąki owsianej- 4 łyżki płatków owsianych- 1 łyżka mąki sezamowej- 1 łyżka syropu klonowego- 1 łyżka tahini- 1 łyżeczka siemienia lnianego- szczypta imbiru- szczypta proszku do pieczenia- mleko
- 2,5 łyżki płatków owsianych- 3 łyżki mleka- 1 łyżka syropu klonowego- garść posiekanych orzechów włoskich- 1 łyżka sezamu- 1 łyżka rodzynek
4 łyżki płatków owsianych zalewamy mlekiem do ich poziomu i odstawiamy na chwilę. Fasolę, mąki, proszek, len syrop, tahini i imbir blendujemy dokładnie. Dodajemy płatki owsiane, krótko blendujemy i odstawiamy. Gruszkę kroimy w kostkę, w miseczce mieszamy z tymiankiem. Do naczynia wyłożonego papierem do pieczenia przekładamy 2/3 ciasta i wyrównujemy. Na to kładziemy gruszki i przykrywamy resztą masy. Składniki na kruszonkę dokładnie mieszamy i wysypujemy na ciasto. Pieczemy ok. 40 minut w 180 stopniach, na dolnym poziomie piekarnika.
Wczoraj, chyba w nagrodę za intensywną naukę, czekało mnie miłe zaskoczenia. Około północy, przysypiając już nieco nad klawiaturą komputera spoglądam na plan lekcji. I oto... nie, wróć - spoglądam raz jeszcze. Niemożliwe - dziś na 8. W mojej głowie setki kalkulacji, wygląda na to, że starczy mi czasu na zrobienie zadania z włoskiego i powtórzenie olanej wieczorem na rzecz innych przyjemności biologii. I niech mi ktoś powie, że życie jest nam nieprzychylne! :P
Robiąc wyjątek w mojej monotematyczności i odbiegając na moment od nieprzyjemnego tematu szkoły, zgodnie z obietnicą dzielę się kilkoma migawkami z minionego weekendu w Poznaniu. I z tymi obrazami przed oczami pragnę pozostać przez cały dzień - jestem pewna, że dzięki temu uśmiech ani na chwilę nie zniknie mi z twarzy! Ściskam mocno całą poznańską ekipę oraz tych, których niestety z nami zabrakło! :*