Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi bloga i Waszego towarzystwa. I chociaż sesja się jeszcze nie zaczęła, miałam sporo na głowie z zaliczeniami i przedterminowymi egzaminami (bo przecież dla niektórych profesorów sesja nie ma znaczenia).
Nie mam pojęcia, kiedy minął długi weekend! Czas mija w strasznym tempie i boję się, że dużo rzeczy ucieka mi przez palce. Ale nie zapomniałam o sobie i codziennie, mimo siedzenia w książkach, znajduję chwilkę dla siebie (Jak to zrobić? Możecie przeczytać
TU). Czekają mnie jeszcze dwa wielkie wyzwania i jeśli wszystko pójdzie dobrze, równo za dwa tygodnie o tej porze będę piła wakacyjną kawę (albo piwko, zależy od towarzystwa :).
Dzisiaj nareszcie mogę na spokojnie usiąść i naskrobać Wam kilka słów. Kawa stygnie, świeża drożdżówka się na mnie patrzy, a ja chciałabym pokazać Wam moje dwa ostatnie obiady, które jem chyba aż za często, tak mi posmakowały.
Zupa krem z pieczonej papryki, marchewki i z przecierem pomidorowym. Do tego chipsy z tortilli, o których wspominałam Wam
tutaj.
Kotlety z kaszy jaglanej - dlaczego zrobiłam je tak późno w swoim życiu? :) Do tego cukinia wymieszana z sosem pomidorowym (polecam z Lidla z serii kuchni greckiej, dobrze komponuje się z kotlecikami, do których dodałam sporo pietruszki).
Aby przygotować kotlety, wystarczy ugotować porcję kaszy jaglanej, dodać mnóstwo przypraw, pietruszki, sól, pieprz, wymieszać wszystko, uformować kotleciki i usmażyć na patelni/upiec, jak wolisz. Oczywiście można dodać do nich mięsa czy jajko, lub po prostu resztki z obiadu :) Wszystko pasuje, jeśli odpowiednio je doprawicie!
Cukinia faszerowana kaszą gryczaną i warzywami z sosem pomidorowym, zapiekane z serem.
Do farszu użyłam: porcji kaszy gryczanej (możesz użyć ryżu), mrożoną marchewkę i groszek, przecier pomidorowy, cebulkę, czosnek granulowany, sól, pieprz i dużo oregano. Została mi jeszcze resztka farszu i dzisiaj zrobię w podobny sposób paprykę. :)
Teraz czas na deser! Czym jest lato bez lodów? Osobiście nie wyobrażam sobie bez nich moich wakacji. Przeglądając różne przepisy, znowu popularne stały się lody z mrożonych bananów, o czym przypomniała mi
Weronika. Robiłam je już rok temu i są przepyszne!
Wystarczy zblendować mrożone banany (ja używam 2 banany na 1 porcję) i wrzucić dodatki - moimi faworytami są kakao i truskawki. Możecie też dodać jeżyny, pomarańcze, kawę czy nawet miętę, co tylko dusza zapragnie. Banany sprawiają, że lody mają kremową konsystencję, są słodkie i naprawdę ich nie czuć (piszę to dla osób, które nie przepadają za ich smakiem).
A co u Was słychać? Jak idą postępy z walką o siebie i Wasze ciałka?
Może macie ochotę na jakieś konkretne tematy postów? Piszcie, już do Was wróciłam :)