Chyba każdy z nas doświadczył w życiu momentów, kiedy naprawdę brakowało nam kasy. Czasem trwało to tydzień, dwa, a czasami dłużej. I każdy z nas radzi sobie z tym na milion sposobów. Aktualnie jestem 'w trakcie' mojego kryzysu finansowego :), który rozpoczął się wraz z początkiem roku akademickiego. Nie przeżyłam ogromnego szoku, wiedziałam, co mnie czeka, dlatego korzystałam z wakacji ile się da. :) Radzę sobie z tym raz lepiej, raz gorzej, ale pustka na koncie nauczyła mnie już kilku rzeczy. Oto moje spostrzeżenia:
1. Zaczęłam jeszcze więcej eksperymentować w kuchni - bywają momenty, że nie mogę pozwolić sobie np. na kilka awokado w tygodniu, mango, borówki czy inne pyszne rzeczy. Mimo, że kocham jeść i uważam, że naprawdę nie można żałować sobie na jedzenie, musiałam w pewnym momencie takie rarytasy ograniczyć. I dopiero wtedy na nowo poznałam kuchnię i wykorzystanie sezonowych produktów. Za cenę awokado można kupić nawet 2-3 kg jabłek czy gruszek, a ile cudnych rzeczy można z nich wyczarować!
2. Szukanie promocji - od kiedy pamiętam, jestem na bieżąco z większością gazetek promocyjnych sąsiadujących ze mną sklepów. Ale dopiero teraz zaczęłam zwracać uwagę i przeliczać, kiedy promocja naprawdę jest świetną okazją, a kiedy tylko reklamą i w rzeczywistości wcale na tym nie zyskam. Nie przekonują mnie już wielkie napisy: -50%, -30%, bo czasami to po prostu oszustwo. Nie twierdzę, że jest tak zawsze, ale warto dokładnie się zastanowić i nie ulegać napisom PROMOCJA :)
3. Zrozumiałam zasadę: mniej znaczy więcej - nagle okazało się, że nie potrzebuję trzech balsamów do ciała, a naprawdę wystarczy jeden; że skoro od dawna nie używam kilku cieni do oczu, to może nie warto kupować kolejnego w podobnym kolorze; że nie muszę kupować kilku koszulek w innych kolorach tylko dlatego, że jest na nie promocja i może już nigdy, przenigdy się taka nie pojawić -> ta lista się nie kończy :)
4. Cenię jakość - nie jest tak, że każdego miesiąca szastałam kasą na prawo i lewo w każdym sklepie odzieżowym :) Ale nie powiem, mogłam sobie czasami zaszaleć i kupić coś fajniejszego (oczywiście bez przesady, mówię tu np. o parze butów, a nie torebce LV ;), bez większego uszczerbku dla portfela. Teraz muszę dokładniej planować zakupy odzieżowe, co w sumie wyszło na dobre. Wolę zaoszczędzić, wydać nieco więcej, ale mieć naprawdę przemyślany i dobrej jakości ciuszek, który zostanie ze mną na dłużej. Nie robię już spontanicznych zakupów (no dobra, czasaaami mi się jeszcze zdarza. Hej, nikt nie jest idealny!) i na milion sposobów zastanowię się, czy będzie mi to pasowało. Dzięki temu po miesiącu nie żałuję wydanych pieniędzy i dobrze się czuję w danym wdzianku :)
5. Nauczyłam się oszczędzać - trochę paradoksalnie, bo przecież mam mniej pieniędzy, więc niby jak mam odkładać? A jednak powoli mi się to udaje. Nie są to ogromne sumy (czasami 20zł, a czasami 50, nie więcej), ale nawet nie wiecie, jaką mam satysfakcję, że udało mi się przeżyć miesiąc, opłacić wszystkie rachunki, robić normalne zakupy, wyjść na dobrą kawę i jeszcze mi zostaje na koncie :) Oczywiście zawsze mam odłożone pieniądze, takie na czarną godzinę, typu dentysta, prywatna wizyta lekarska, czy coś na wakacje. I uważam, że jest to naprawdę ważne. Niby logiczne, ale nawet nie wiecie, ile osób wokół mnie czyści swoje konto do 0 już w połowie miesiąca ;)
6. Mały dodatek do punktu 5 - założyłam rachunek oszczędnościowy. Nie miałam możliwości założenia porządnej lokaty, bo w niektórych bankach miesięczny wkład przekraczał ogólnie moje kilkumiesięczne przychody :) Ale mam właśnie taki rachunek, aby pod koniec miesiąca przelewać sobie to, co mi zostaje, albo np. jeśli dostanę w prezencie. Nie jest dużo, ale po prostu mam motywację, by dobrze planować zakupy, dzięki czemu czeka mnie kiedyś nagroda. Może nie wszystkim taka rada się przyda, na mnie akurat to działa i polecam :)
Każdy z nas ma swoje marzenia, do spełnienia których dąży całe życie. Jedni chcą luksusowego auta, inni dobrze płatnej pracy. Kobiety marzą o nowej parze markowych szpilek, mężczyźni o ścigaczu. Wszyscy jesteśmy różni, dlatego też mamy różne marzenia. ...
Na dietę roślinną przeszłam zaraz przed rozpoczęciem studiów dietetyki. Oznacza to, że w jednym czasie musiałam się nauczyć utrzymywać we Wrocławiu, zarządzać swoimi pieniędzmi, sama kupować sobie jedzenie i przygotowywać posiłki. Czym to skutkowało? N...
Jak wiecie, od mniej-więcej trzech lat zgłębiam ścieżkę minimalizmu, starając się z mniejszym lub większym powodzeniem wcielać ją w swoje życie. Minimalizm jest trochę jak religia Jedi wymaga dyscypliny i motywacji, ale nagroda zdecydowanie jes...
Ballada o drobnym karciarzu, Lawrence OsborneWydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2016 Uzależnienie to bytowanie człowieka na granicy realności i pewnego złudzenia, złudzenia które popycha do rzeczy irracjonalnych i przepełnionych walką.Dla Doyle'...
Nowy rok i nowe postanowienia! Fajna sprawa! Czy ja je robię? Chyba nigdy nie robiłam, ale w tym roku mam ich troszeczkę. W 2015 wszystko odwlekam, dlatego zrobiłam sobie listę celów I raczej życiowych niż rocznych. Nie o tym dzisiaj, bo uważam, ...
Był październik, nie ma października. Ale październik był dobry. Ciężki, wymagający, stawiający przede mną wiele wyzwań, ale dobry i satysfakcjonujący. Dużo w nim się działo, a mimo to pomiędzy jednym a drugim sprintem, znalazłam w nim wiele chwil na g...
Był październik, nie ma października. Ale październik był dobry. Ciężki, wymagający, stawiający przede mną wiele wyzwań, ale dobry i satysfakcjonujący. Dużo w nim się działo, a mimo to pomiędzy jednym a drugim sprintem, znalazłam w nim wiele chwil na g...
Mogłabym opublikować dzisiaj przepis grillowy, mogłyby być migawki z okolicy, ale zdecydowałam się na refleksje na temat życia stadnego. Dlaczego? Ponieważ 1. czasami to właśnie mojego stada najbardziej mi brak, a 2. często w czasie majówki mamy okazję...