Miesiąc temu miałam okazję spędzić kilka dni w Krakowie. Rzadko tam bywam, bo wyjazd na południe Polski jest dla nas dość długą podróżą :) W końcu się jednak udało i muszę powiedzieć, że chcę tam jak najszybciej wrócić. Nasz wyjazd skupił się głównie na odpoczynku i dobrym jedzeniu (czyli nasze dwie ulubione czynności), dlatego chciałabym Wam polecić 3 świetne miejsca. Jeśli macie dużo miejsca w brzuchu i trochę oszczędności - polecam!
Pierwsza knajpa -
Hamsa na Kazimierzu. Główne motto tego miejsca to
Make hummus, not war (można nawet kupić tam koszulki z tym napisem, są śliczne). Kuchnia żydowska z wymieszaniem zdrowych produktów. Każdy znajdzie tam coś dla siebie - od śniadań, po przekąski i dania główne, mięsne i wegetariańskie.
To, czego spróbowaliśmy i serdecznie polecam to mezze - zestaw kilku przekąsek z pieczywem laffa. Wybraliśmy: hummus z Akko (z orzechami pinii i granatem), muhammara (dip z orzechów włoskich, prażonej papryki i melasą), babaganoush (dip z bakłażana, tahini, kolendry i czosnku), falafel, jebneeh (smażony ser z czarnuszką) oraz labneh z za’atarem (kulki z sera labneh). Do tego duża ilość kiszonego ogórka, oliwek i marynowanej papryczki.
Każda przekąska miała zupełnie inny smak, a jednocześnie wszystko cudownie się komponowało. Kuchnia żydowska jest bardzo wyrazista, ma w sobie dużo ziół i nieco pikantnych dodatków. Porcja była bardzo duża, wystarczająca dla 3 osób, ale całość lekka, świeża i zdrowa.
Kolejnym ogromnym zaskoczeniem była mała knajpka
Vegab, która specjalizuje się w
wegańskich kebabach :) I tak, tam naprawdę stoi ten ogromny opiekacz (tak to się nazywa?) z wegańskim 'mięchem', które przy Was jest skrajane za pomocą elektrycznego noża. 'Mięso' jest stworzone z tofu, strączków i pszenicznego biała z milionem przypraw i szczerze? Niczym nie odbiega od cielęciny czy kurczaka serwowanego w standardowych kebabach.
Baza składa się z kapusty pekińskiej, ogróka, cebuli i kiełków. Są cztery rodzaje vegabów: hamster - którego jadłam (z sosem fistaszkowo - kokosowym), aloha (z sosem mango i marynowanym ananasem), olymp (z sosem tzatziki z pestek słonecznika i suszonymi pomidorami) oraz beirut (z hummusem). Każdy z nas wziął do spróbowania innego vegaba i powiem tak - SĄ GENIALNE. Naprawdę polecam wszystkim, szczególnie mięsożercom, będziecie bardzo mile zaskoczeni. :)
A tu ostatnie nasze odkrycie, którego brakuje na północy Polski -
Mr Pancake w okolicach Starego Miasta. Przyznaję, jest to bomba kaloryczna. Dlatego żeby zmniejszyć nasze wyrzuty sumienia, zjedliśmy je w miarę wcześnie, a potem robiliśmy wiele kilometrów zwiedzając miasto. ;) Bazą są zwykłe pancakes, ale coś, co sprawia, że są genialne, to pyszne dodatki, szczególnie amerykańskie/angielskie -
syropy Hershey's, Marshmallow Fluff, ciasteczka Oreo, itp. Do tego gałka lodów i jesteście zasłodzeni na cały dzień!
I na koniec, może nic nowego, ale również pysznego - kawa ze Starbucks'a. Ogólnie jestem fanką kawy speciality i alternatywnych metod jej parzenia, ale w końcu udało mi się pierwszy raz (i chyba ostatni w tym sezonie) spróbować pumpkin spice latte. Przyznaję, bardzo dobra. :)
Wiem, że ten post bardzo odbiega od głównego zamysłu bloga - zdrowszego i tańszego stylu życia. Ale takie wyjazdy zdarzają nam się raz na jakiś czas i trzeba po prostu zaszaleć. A teraz wracamy do rzeczywistości!
Jeśli znacie jeszcze jakieś świetne miejsca w Krakowie czy Waszych miastach - piszcie, chętnie dodam je sobie na listę, jeśli będę mogła gdzieś znowu pojechać :)