Nie od dziś wiadomo, że makaron i kurczak świetnie do siebie pasują. Ja dodam jeszcze, że świetnie pasują mojemu podniebieniu, więc nie żałuję sobie serwowania tej przyjemności. Wczorajszą obiadokolację trochę wymusiła sytuacja – miałam niewiele ponad 40 minut na jej przygotowanie i zjedzenie – w związku z tym kurczak curry i makaron wydały się idealne.
Składniki miałam pod ręką, nie wymyślałam specjalnie niczego, bo, jak wspomniałam, czas gonił, a obowiązków przybywało. Jestem pewna, że znacie to z autopsji (pies, kot, kolacja, mąż, urywające się telefony... wszystko na cito).
SKŁADNIKI:
- ulubiony makaron (ja dałam ślimaczki, na trzy porcje)
- pierś kurczaka (umyta, oczyszczona)
- curry
- śmietana 9 %
- cebula
- ulubione zioła (świeże, suszone, mrożone - jak kto woli)
- oliwa
Makaron gotujemy na małym ogniu, aż osiągnie poziom al dente. Proponuję dodać do niego odrobinę oliwy, wtedy nie będzie się sklejał, rozpadał, będzie sprężysty i gładki. Cebulę drobno siekamy i wrzucamy do garnka, w którym przygotujemy sos. Przesmażamy ją na niewielkiej ilości oliwy, aż uzyska złoty kolor. Pierś kroimy w paseczki i dorzucamy do cebuli. Dodajemy odrobinę curry i pozwalamy smakom przemieszać się pod przykryciem. Po kilku chwilach, kiedy kurczak będzie już uduszony, dodajemy śmietanę (i, jeśli potrzeba, to troszkę wody na rozrzedzenie sosu), zioła, przyprawy. Kilka minut na uzyskanie odpowiedniej konsystencji, doprawienie smaku i gotowe. Łączymy z makaronem i serwujemy. Proponuję podać jeszcze surówkę ze świeżych warzyw, by było pysznie i zdrowo.