Dziś zwięźle, mało inspirująco, a raczej przepraszająco, bo muszę się trochę wytłumaczyć tygodniową ciszą na blogu. Po nowym roku zaczął mi się naukowy maraton - mam przed sobą kolejne 9 egzaminów, jedne łatwiejsze, inne typowe "kobyłki", do których nauka na 3 dni przed nie wchodzi w grę. Aktualnie próbuję ogarnąć jedną z tych kobyłek, prawo finansowe (od dobrego tygodnia), a w międzyczasie mam inne zaliczenie, które zupełnie nie wpisuje się w harmonogram mojej nauki. Miałam przygotowany piękny plan postów na najbliższe dwa tygodnie, ale totalnie nie mam teraz do tego głowy, a przynajmniej do czasu zdania (oby!) egzaminu z prawa finansowego w nadchodzący czwartek. Temat finansów jest dla mnie o tyle ciężki, że moja wiedza życiowa o finansach przed nauką była naprawdę minimalna - dlatego walczę w każdej wolnej minucie i tylko czasem pozwalam sobie na intensywny trening, aby zmniejszyć trochę ilość pary wydobywającej się z mózgu. To tyle gwoli wyjaśnienia :)
Pojawię się z powrotem 14 lub 15 stycznia, a Wy w tym czasie trzymajcie proszę mocno kciuki!