Mam wrażenie, że noworoczny post na 2015 rok pisałam parę miesięcy temu! Ten rok minął mi nieprawdopodobnie szybko - zrzucam to na karb bardzo szybkiego tempa życia, wielu wyzwań i zadań oraz wymagającego roku na uczelni i podjęcia się pracy w kancelarii obok realizowania się jako instruktor tańca. Nie był to dla mnie łatwy rok pod względem obowiązków i stresu, ale spotkało mnie też sporo wydarzeń, które wspominam z uśmiechem na twarzy i nutką sentymentu. W fotograficznym skrócie opowiem Wam, jak wyglądał mój rok 2015:)
Rok 2015 był dla bloga okresem upadków i wzlotów. Na szczęście te wzloty nastąpiły w drugiej kolejności! Gdy w lutym porzuciłam blogowanie, będąc przytłoczona różnorakimi obowiązkami, obawiałam się, że to może być koniec mojej przygody z pisaniem. Chciałam wrócić do tego, ale powrót odwlekałam w nieskończoność, bo na horyzoncie pojawiało się coraz więcej obowiązków. Ostatecznie wróciłam w październiku - z zapasem inspiracji, pomysłów, lepszym nastawieniem i większą ochotą do pisania, które przychodzi mi teraz z taką cudowną lekkością! Blog też przeszedł niejedną zmianę: największa to oczywiście nowa nazwa i zakup domeny, inne to wygląd i mała zmiana tematyki. Czuję, że ta metamorfoza przyniesie jeszcze wiele dobrego!
Treningi
Ciekawą rzeczą, którą spostrzegłam jest zsynchronizowanie życia bloga z moimi treningami. Pod koniec stycznia trafiłam do szpitala z zapaleniem błędnika i to zapoczątkowało moje niechlubne pół roku bez regularnych treningów. Ba! Dobrze było, gdy prócz zajęć tanecznych pojawiły się 3-4 treningi w miesiącu! Jednak to nie powstrzymało mnie przed wystartowaniem w poznańskiej edycji Wings for Life, gdzie przebiegłam niespełna 17 kilometrów – jak tego dokonałam, zrobiwszy wcześniej sześć treningów biegowych – nie wiem. W tym biegu odezwało się niestety moje lewe kolano i prawdopodobnie moje fizycznie nieprzygotowanie do tego startu było przyczyną późniejszej kontuzji kolana i pasma biodrowo-piszczelowego, z którymi męczyłam się kilka miesięcy, regularnie odwiedzając gabinet fizjoterapeuty. Ból pasma i kolana odzywał się po każdym wysiłku, na pewnym etapie również przy chodzeniu, więc nie było mowy o regularnych treningach – musiałam odpuścić. Do treningów wróciłam stosunkowo niedawno – pod koniec października. W poniedziałek pojawi się zresztą post podsumowujący mój powrót do regularnych ćwiczeń. Pod względem treningów rok 2015 był więc chyba moim najgorszym okresem od wielu lat. Na szczęście wróciłam już na dobre tory, mobilizuję się i w nadchodzących miesiącach planuję zrobić formę życia – już nie typowo biegową, ale przede wszystkim planuję wznieść się na wyżyny wydolności. ;)
Posty:
Jak to jest z tym moim trenowaniem?3 ulubione kanały na YouTube o tematyce fitnessŻywienie
W dalszym ciągu jestem na diecie bezglutenowej i bezmlecznej. Na mleko mój żołądek reaguje bardzo ostro, więc unikam tego białego napoju jak ognia – zamiast tego zwykle gości u mnie mleko ryżowe. Mogę natomiast jeść nabiał, aczkolwiek nie jest to podstawa mojej diety. Mniejszą też mam ochotę na mięso – jest ono stałym elementem mojej diety, ale często rezygnuję z niego na rzecz ryb. Wiem, że nie powinnam jeść orzechów, ponieważ uaktywnia się wtedy mój AZS, jednak nie jestem w stanie zrezygnować z nich zupełnie – to moja ogromna słabość! W nadchodzącym roku chcę bardziej wnikliwie poznać tajniki odżywiania. Ogrom informacji w sieci, wykluczające się teorie i badania są przyczyną ogromnego bałaganu w mojej głowie, który chcę jak najszybciej uporządkować.
Podróże
W maju odwiedziliśmy z chłopakiem hiszpańską Andaluzję. Wypożyczenie samochodu na miejscu było świetnym pomysłem – dzięki temu zwiedziliśmy sporo miasta i mieliśmy tę cudowną niezależność. Odwiedziliśmy Gibraltar, miasteczko Vejer de la Frontera, Kadyks, Rondę, Granadę, Malagę i jeszcze kilka wspaniałych miejsc. Z kolei w październiku po raz kolejny zawitałam do Londynu na krótki, uroczy weekend a w grudniu do Berlina na świąteczny jarmark. Cieszę się, że pomimo intensywnego roku udało mi się zobaczyć kilka naprawdę interesujących miejsc!
O moich wyjazdach możecie przeczytać w poniższych postach:
Białe miasta AndaluzjiLondyn po latachJarmark świąteczny w BerliniePrywatnie
Rok 2015 jak już napisałam był bardzo wymagającym dla mnie okresem – dwie prace, ciężki rok na uczelni, małe problemy zdrowotne. Poza tym był to rok pod hasłem wesel (byłam aż na czterech!) i dobrych decyzji – powrót do blogowania i treningów, rezygnacja z pracy, która była dla mnie zbyt stresująca, plan szybszego zakończenia studiów (aktualnie realizuję 4 i 5 rok prawa jednocześnie).
A co dalej?
Mam trzy duże wyzwania przed sobą – obrona magisterki w czerwcu, znalezienie stałej pracy i dostanie się na aplikację. Nie są to małe plany, ale mam naprawdę dobre nastawienie i sporo pozytywnej energii w sobie do zrealizowania tych zadań. Poza tym oczywiście planuję dalszą pracę nad sobą i blogiem. Nie chcę stawiać przed sobą innych wyzwań, bo te i tak będą ode mnie wymagały sporo pracy i samozaparcia.
W roku 2016 życzę Wam przede wszystkim zdrowia – to ono pozwala nam na realizację naszych celów. Motywacja, samozaparcie, energia czy pieniądze nie mają znaczenia, jeśli nie będziemy zdrowi. Dlatego dbajcie o siebie i swoich bliskich!