Pierwszy dzień oficjalnych ferii :) Nie macie pojęcia jakie to cudowne uczucie wstać i nie musieć nigdzie wychodzić! Szczególnie w tedy gdy na zewnątrz jest tak paskudnie, zimno i mgliście. Czasami cieszę się, że nie mam psa, bo na niektóre pogody nie chciałoby mi się go wyprowadzać :P
Dziś mam dla Was coś pysznego, kremowego i meeeeega czekoladowego. Mowa tutaj o nowych kremach od
Terravita, które już jakiś czas temu wysłała mi firma do testowania :) To zdecydowanie smakołyki, które należy zajadać tylko w tedy gdy #niktniepatrzy ;) Kremy te posiadają nową recepturę i nie zawierają już oleju palmowego! Oczywiście nadal nie jest to nic zdrowego, ale nie oszukujmy się...każdy ma chwile słabości i musi sobie czasami pozwolić na coś mniej ''legalnego'' dla świętego spokoju w naszej głowie :) Kto jest ciekawy jak smakują te kremowe cuda? Zapraszam do czytania!
Składy:
CZEKOLADOWY - Klasyki zawsze się sprawdzają tak też jest w przypadku tego kremu ;) Ja od dziecka lubiłam takie czekoladowe kremy, które hojnie nakładało się na angielkę, która ze zdrowym śniadaniem miała tyle wspólnego co ja z matematyką ;) Jednak takie smakołyki wspominam z wielką przyjemnością i nadal czasami mam ciągoty do takich przekąsek. Na szczęście miłość do angielki mi już przeszła, ale do czekoladowych kremów nie :P
Po otwarciu tego kremu pierwsze co poczułam to przyjemna kakaowa woń. Nie była jakoś super słodka, a własnie taka lekko kakaowa jak w czekoladach deserowych lub pół gorzkich. Konsystencja wyśmienita, bardzo kremowa i wręcz stworzona do słodkich deserów :) Smak? Pyszny! I właśnie idealnie wpasowujący się w moje dziecięce wspomnienia smaków. Okazał się słodszy niż myślałam, ale nadal pyszny :) Jego kremowa konsystencja powodowała to, że momentalnie rozpuszczał się w ustach i pozostawiał przyjemny smak mlecznej czekolady :)
CZEKOLADOWO-ORZECHOWY - Teraz czas na mojego faworyta czyli wersję czekoladowo-orzechową, która ze względu na dodatek orzechów laskowych (w dość sporej ilości jak na kremy tego typu) od razu sprawiła, że się w nim zakochałam. Ochy i achy zaczęły się już po otwarciu, bo zapach czekolady i orzeszków był tak intensywny, że momentalnie wywoływał ochotę na zanurzenie łyżeczki i wyjedzenie całości za jednym posiedzeniem ;) Konsystencja moim zdaniem była bardziej lejąca niż wariant czekoladowy, ale to nie znaczy, że gorsza. Całość była tak samo pyszna, tak samo słodka, ale różniła się właśnie tym orzechowym posmakiem, który dla mnie był tylko dodatkowym plusem :)
Oba oceniam na 9/10 gdyż są pyszne i warte spróbowania ;) To taka czekoladowa przyjemność, której kalorie nie mają znaczenia gdy #niktniepatrzy ;)