Dzisiejszy tekst da do myślenia wielu z Was, chorym na niedoczynności tarczycy. Być może wywróci Wasze życie do góry nogami. Niemniej jednak muszę go napisać.
Nie wspominałam Wam o tym, ale pół roku temu podczas badań profilaktycznych okazało się że mam podwyższone TSH. Nie przeraziło mnie to ponieważ wiedzę na temat chorób tarczycy mam sporą, i każdego dnia pracuję z pacjentami z chorą tarczycą układając im diety.
Znam też dobrego lekarza który mnie słucha, a pacjentem łatwym nie jestem bo mam tę wadę, że lubię się mądrzyć. Niewielu lekarzy umie z takimi ludźmi wytrzymać, dlatego tym bardziej cenię moją Panią doktor. Sama zlecam sobie badania i sama je analizuję. Mój lekarz jest mi potrzebny tylko do rozmowy i potwierdzenia tego co sama wydedukuję. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze.
Co ważne. Nie jestem leczona farmakologicznie, a moja tarczyca pracuje prawidłowo. TSH mam już w normie, a wszystko to za sprawą małych zmian w diecie, poprzedzonych szczegółowymi badaniami które pokazały co obciążyło tarczycę na tyle, że poskutkowało zwiększeniem TSH .
O co chodzi? Musicie wiedzieć że TSH nie zawsze jest podwyższone ponieważ choruje sama tarczyca. Najczęściej w organizmie ma miejsce coś co tarczycę obciąża, i zanim przepisze się receptę, na hormony należy szukać przyczyn zmniejszonej wydajności pracy tarczycy.
Z tego tekstu dowiecie się czego musicie wymagać od swojego lekarza i jak się zachowywać podczas wizyty. Pamiętajcie że Kart Praw Pacjenta gwarantuje Wam prawo do informacji na temat zaproponowanych metod leczenia.
Aby była jasność. Nikogo absolutnie nie namawiam do zaprzestania leczenia farmakologicznego, ale do wykonania kilku podstawowych badań które mogą rzucić nowe światło na Waszą sytuację. No to zaczynamy ;)
Żyjemy dziś bardzo szybko. Spieszymy się do pracy w której czeka na nas mnóstwo spraw na wczoraj. Nie zawsze spotykamy tam też ludzi których lubimy. Z badań wynika że ponad połowie z nas działają na nerwy ludzie z którymi pracujemy. Bywa że nasi przełożeni przenosząc swoje prywatne problemy do pracy, wprowadzają nerwową atmosferę doprowadzając do tego, że cała załoga pracuje w stresie. Po pracy spieszymy się do domu. Stresujemy się czy zdążymy na autobus, po dzieci do przedszkola, zrobić obiad zanim rodzina umrze z głodu i można by wyliczać w nieskończoność momenty w których ciśnienie idzie nam niebezpiecznie do góry.
Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia, i tak było, jest i będzie. Jeśli jednak nie nauczymy się go opanowywać, bezwzględnie odbije się na naszym zdrowiu, a w szczególności na naszej tarczycy.
Co się z nami dzieje pod wpływem stresu?Można by zapytać "a do czego ten stres jest nam w ogóle potrzebny"? Mówi się że zwiększa produkcję wolnych rodników i że w ogóle piękności i zdrowiu szkodzi.
Opowiem na prostym przykładzie. Wyobraź sobie że spacerujesz w parku słuchając śpiewu ptaków i podziwiając zieleniącą się trawę, aż tu nagle spostrzegasz że w Twoim kierunku biegnie szczekający bulterier bez kagańca? Co robisz? Zaczynasz się modlić? Próbujesz obezwładnić go wzrokiem? Nie, nie. Założę się że zaczniesz biec ile sił w nogach. To prawidłowa reakcja sterowana kortyzolem wespół z adrenaliną i noradrenaliną. Krew zacznie Ci szybciej krążyć, zwiększy się napięcie mięśni i częstotliwość rytmu serca. Wszystko po to abyś działał. No i co równie ważne, musisz mieć siłę aby dobiec do bezpiecznego miejsca, więc kortyzol podniesie Ci stężenie glukozy we krwi.
Pomyśl teraz co się stanie jeśli bulterier będzie za Tobą biegał cały dzień? Albo będzie się przyczajał i gonił kilka razy w ciągu dnia? Myślisz teraz, " to mało prawdopodobne" ? I dobrze myślisz. To powinno być mało prawdopodobne ponieważ gdyby tak było, to długo byś nie pociągnął.
Stres jest człowiekowi potrzebny jako stymulator, mobilizator do działania.
Poziom kortyzolu we krwi rośnie rano ponieważ potrzebujemy sygnału do wstania z łóżka. Później w miarę upływu dnia spada, aby najniższą wartość osiągnąć wieczorem. To sygnał że pora kłaść się do łóżka i zregenerować po całym dniu. No właśnie. A jeśli zestresowaliśmy się wieczorem, np. oglądając horror, kłócąc się z mężem, czy analizując stresujący dzień w pracy? Poziom kortyzolu wzrasta wtedy kiedy powinien być na niskim poziomie. Źle śpimy. Rano wstajemy zmęczeni. Przerabialiście to?
A co z osobami które pracują na zmiany, także w nocy. Kortyzol jest tu jak na huśtawce.
Organizm w którym poziom kortyzolu skacze jak na huśtawce i do tego jest stale na podwyższonym poziomie, nie będzie działał prawidłowo.
Kortyzol a tarczyca! Dla tych którzy nie znają tematu. Tarczyca wytwarza dwa hormony, tyroksynę (T4) i trójjodotyroninę (T3). Kontrolę nad nimi sprawuje hormon tyreotropowy TSH wytwarzany przez przysadkę mózgową. T4 jest formą nieaktywną. Aktywną postacią hormonu tarczycy jest T3, więc aby tarczyca działała prawidłowo musi dość do konwersji, czyli przekształcenia się T4 w T3.
Co się z nami dzieje w sytuacji przewlekłego stresu?
Kortyzol po pierwsze zaburza konwersję T4 (tyroksyny) do T3 (trójjodotyroniny), ale też bardzo często doprowadza do przekształcenia się T3 do RT3 czyli tzw. odwrotnego T3, reverse T3.
RT3 jest nieaktywną formą T3 więc na nasz organizm nie działa .
UWAGA! RT3 wytwarzane jest także w niedoborach witaminy B12, kwasu foliowego lub zbyt niskiego IG diety. Po co tak się dzieje? Wyobraźcie sobie wojnę, głód. Jecie niedoborowo, bardzo niskokaloryczne. Jak reaguje organizm? Zwalniając metabolizm abyście przeżyli. RT3 ma tu kluczową rolę.
Jeśli jesteś na diecie ubogokalorycznej, z małą ilością węglowodanów, a mimo to nie chudniesz mimo ćwiczeń, masz odpowiedź kto jest winowajcą.
Podwyższony poziom kortyzolu przyczynia się także do zmniejszenia zdolności wątroby do usuwania nadmiaru estrogenu. Ten z kolei blokuje T4 i sprawia że nie zachodzi konwersja do T3. Sami widzicie, że hormony są ze sobą ściśle powiązane.
Każda Pani która z jakichkolwiek powodów zażywa środki antykoncepcyjne (zawierające estrogen) powinna badać poziom kortyzolu aby nie doprowadzić do subklinicznej niedoczynności tarczycy.
Każda Pani 25 + która boryka się z kłopotami z cerą powinna zbadać poziom estrogenu i kortyzolu aby nie doprowadzić do subklinicznej niedoczynności tarczycy.
Kwestia kolejna, aby doszło do konwersji T4 do T3 potrzebujemy sulfatazy, enzymu produkowanego przez bakterie jelitowe. Już ojciec medycyny Hipokrates wieki temu mówił że zdrowie bierze się z jelit. Każdy kto ma niedoczynność tarczycy musi bezwzględnie zadbać o prawidłową pracę jelit. Kluczowy jest stan mikroflory.
Jeśli mając niedoczynność tarczycy odczuwasz dolegliwości trawienne (wzdęcia, gazy, pełność) i Twój lekarz to ignoruje przepisując tylko leki, zmień lekarza. Żadna dawka leków nie pomoże jeśli masz zaburzenia mikroflory. Jeśli masz zaburzenia wytwarzania sulfatazy to choćbyś kilogramami brała T4 (główny składnik leków na niedoczynność np. Letrox lub Euthyrox) nie dojdzie do konwersji, a Ty zafundujesz sobie oporność komórek na hormon tarczycy. Będziesz łykać hormony, a objawy niedoczynności pozostaną. Dalej będziesz tyła. Będziesz zmęczona, podenerwowana, obrzęknięta, zniechęcona.
Koniecznością jest zbadanie czy nie masz nietolerancji pokarmowych wywołujących stan zapalny, oraz zastosowanie diety regulującej pracę jelit i zwiększającej produkcję bakterii acidofilnych w przewodzie pokarmowym. Kluczem jest dieta bogata w błonnik. Błonnik stanowi podłoże do rozwoju bakterii acidofilnych.
Diagnostyka, czyli musisz wiedzieć czego oczekiwać o lekarza A teraz kwestia kluczowa, abyście wiedzieli czego oczekiwać w gabinecie lekarskim.
Ja jestem trudna bo co nieco wiem i nie boje zadawać podchwytliwych pytań. Nie boję się też dyskutować jeśli z czyś się nie zgadzam.
UWAGA! Dyskutował z Wami będzie tylko dobry i mądry lekarz. Ten który nie ma wiedzy dyskutował nie będzie, bo będzie się bał że go zagniecie wiedząc więcej. Wielu lekarzy wyszło z uczelni 20 lat temu i zapomnieli że medycyna cały czas się rozwija, prowadzone są nowe badania etc.
Jak trafiać do dobrych lekarzy. To proste. Sami selekcjonują się na wizytach ;).
Jeśli lekarz zleca Wam tylko TSH to nic tylko usiąść i płakać. Cóż z tego że TSH macie w normie jak nie zachodzi konwersja. Jeśli łykacie Euthyrox to duża ilość T4 sprawi że TSH będzie w normie, ale tarczyca nie będzie pracowała prawidłowo. Wy dalej będziecie tyły, będziecie ospałe, zniechęcone etc. Kluczem jest pełen obraz. TSH, T4 i T3 a konkretniej FT4 i FT3 czyli tzw. formy wolne.
Pracując z moimi klientami, czuje się czasem jak dziwoląg. Mówię im o rzeczach które powinni wiedzieć od lekarza prowadzącego. Czuję się z tym strasznie. Dlatego że ja nie jestem od tego i ilość osób jakim mogę pomóc jest ograniczona i przeraża mnie myśl że mnóstwo ludzi jest źle diagnozowanych i źle leczonych.
Osobom z niedoczynnością tarczycy lekarze przepisują na ogół Letrox lub Euthyrox czyli wolną tyroksynę (FT4). Super jeśli nie macie problemów z konwersją, dlatego jeśli bierzecie leki, a dalej tyjecie i macie ochotę rzucić się z mostu, zbadajcie poziom estrogenu we krwi i kortyzolu bo inaczej na nic Wasze faszerowanie się lekami. Konieczne jest także upewnienie się że żaden z pokarmów nie powoduje w organizmie stanu zapalnego, czyli w skrócie, że nie macie nietolerancji pokarmowej.
Oprócz tego jeszcze:
* poziom zapasu żelaza - ferrytyny i ogólnie żelaza we krwi,
* poziom witaminy D3,
* poziom witaminy B12,
* poziom cynku i selenu,
Te wskaźniki musicie mieć w normie, ale nie w dolnej granicy. Przynajmniej w połowie. Dla sprawnego funkcjonowania tarczycy są kluczowe.
O diecie w niedoczynności pisałam
TU i
TU i o tarczycy jeszcze
TU.
Na pracę tarczycy wpływają jeszcze:* wysoka prolaktyna - blokuje TSH
* niski progesteron - obniża poziom T4 i T3
* wysoki testosteron - powstaje oporność komórek na T3
* napiszę wprost: głupie, idiotyczne diety odchudzające. Dieta uboga w węglowodany, ubogoenergetyczna, mocno ograniczająca tłuszcz i mało odżywcza.
* zbyt częsta i zbyt intensywna aktywność fizyczna
* infekcje Helicobacter Pylori, Candida,
* anemia