Wyobraź sobie małe ziarenko, w twardej skorupce, pełne wielu wartości odżywczych. To taki mały magazyn witamin i minerałów. A teraz wyobraź sobie że dajesz mu wodę, światło i ciepło, czyli stwarzasz warunki do rozwoju. Co się stanie? Jak ziarenko to wykorzysta?
Otóż wykorzysta w stu procentach, jakby poczuło "wiatr w żagle". Da z siebie wszystko, uwolni całe swoje bogactwo, po to, aby roślina urosła. Duża i dorodna.
Roślina podczas kiełkowania ma najwięcej witamin i minerałów niż kiedykolwiek później w swoim roślinnym życiu. Starożytni Chińczycy wiedzieli już o tym setki lat temu i korzystali ile się da.
Do nas wszystko dociera z opóźnieniem, ale jak to mówią, "co się odwlecze, to nie uciecze".
O tej porze roku z kiełków grzech nie korzystać. Teraz i później bo jeśli będziecie jedli kiełki, ominie Was wiosenne przesilenie.Tak, tak, wybiegłam ostro w przyszłość, ale mówię Wam, rachu ciachu i będzie marzec. Nie tak dawno publikowałam przepisy na świąteczny stół a już mamy prawie połowę stycznia. Czas biegnie jak oszalały.
Co nam dają kiełki? * zacznę od młodziutkiego chlorofilu. Chlorofil nazywany żywą krwią roślin jest oczyszczającą petardą. Ponadto odkwasza i działa przeciwnowotworowo.
Co dalej?
* kiełki dzięki zawartości
magnezu i
witamin z grupy B pozytywnie wpływają na układ nerwowy, mięśniowy i krwionośny. Mała ilość światła o tej porze roku sprawia że o chandrę nie trudno więc źródła magnezu i witamin z grupy B (wpływają na produkcję serotoniny - hormonu szczęścia) są na wagę złota.
* antyoksydanty to odżywcza petarda bo chronią nas przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. W kiełkach mamy
witaminę E, C, selen oraz
flawonoidy.
*
witamina E zwana witaminą młodości w towarzystwie
cynku, selenu i siarki to odżywczy koktajl dla skóry. Jeśli masz kłopoty z trądzikiem i skórą skłonną to płatania niespodzianek, nie zapominaj o kiełkach.
*
witamina D plus
wapń to mocne koście ale też poukładane w głowie. Taka prawda. Jeśli masz niedobory witaminy D, będziesz jak chmura gradowa, choćbyś brała magnez w ilościach hurtowych.
*
witamina K wespół z
potasem to sprawnie działający układ krwionośny.
*
błonnik to z kolei klucz do dobrego trawienia.
Najwięcej biofotonów!Wszystko co młodziutkie działa na nas ze zdwojoną siłą ponieważ zawiera najwięcej biofotonów. Biofotnony to komórki emitujące energię. O tym że każdy żywy organizm podczas swojego życia gromadzi w sobie makrocząsteczki które są nośnikami biofotonów pisałam Wam w poście jakiś czas temu (artykuł znajdziecie w zakładce Trochę Zdrowia). Dowiedli to naukowcy. Profesor Fritz Albert Popp, prof. Burr oraz austriacki fizyk i laureat nagrody Nobla prof. Erwin Schrödinger. Tę zgromadzona energię przekazują później nam. Młoda roślinka, kiełek, czerpie tej energii najwięcej.
Jakie kiełki wybrać i skąd je wziąć?Mój top to kiełki słonecznika i rzodkiewki. Uwielbiam ich smak. Słonecznikowe smakują jak słonecznik, a te z rzodkiewki, jak rzodkiewka, czyli są ostre i wyraziste (idealne do twarożku).
Kiełki słonecznika i rzodkiewki są szczególnie bogate w cynk i siarkę więc genialnie działają na skórę.
Rodzajów kiełków jest bardzo dużo i musicie sami wybrać te które będą Wam smakowały najbardziej.
Rzeżucha, lucerna, siemię lniane, fasola mung, brokuł, gryka, owies, żyto. Wybór jest całkiem spory.
Żołądkowcom i cierpiącym na infekcje bakteryjne polecam zwrócić uwagę na kiełki brokuła, z uwagi na dużą zawartość sulfofranu. To substancja działająca silnie przeciwbakteryjne. Skuteczna we wszelkich infekcjach, także w przypadku bakterii helicobacter Pylori. Kiełki brokuł zawierają 30 razy więcej sulfofranu niż dojrzały brokuł.
Kiełki możecie kupić w sklepie gotowe do spożycia lub wyhodować sami. Nasionka i kiełkownice bez problemu kupicie w sieci. Oczywiście możecie hodować je wg. starej babcinej metody czyli na wilgotnej ligninie, ale osobiście odradzam tę metodę bo sprzyja rozwojowi pleśni i grzybów. Zdecydowanie lepsza jest kiełkownica ponieważ ziarenka mają tam potrzebne ciepełko, i cały proces jest zdecydowanie bardziej higieniczny.
Hodujemy kiełki w domuOptymalna temperatura do kiełkowania to 18-21 stopni. Zanim jednak umieścicie ziarna w kiełkownicy należy je porządnie przepłukać i zalać wodą w iloci dwa razy większej niż objętość ziaren. Następnie odstawić na całą noc aby napęczniały.
Rano płuczecie nasionka i umieszczacie w kiełkownicy. Kiełkownicę stawiacie w jasnym ale nienasłonecznionym miejscu. Kiełki postawione w pełnym słońcu będą gorzkie.
UWAGA! Nasionka mają być cały czas wilgotne ale nie mogą stać w wodzie. Każdego dnia należy umyć pojemnik i przepłukać nasionka aby nie zgniły. Uważajcie jednak na kiełkujące nasionka aby ich nie uszkodzić.
Kiełki są gotowe do zjedzenia po średnio 5-7 dniach.
Kiełki polecam każdemu ale komu szczególnie?* osobom z problemami z cerą,
* osobom z podwyższonym poziomem cholesterolu,
* osobom z nadciśnieniem,
* rekonwalescentom,
* osobom "wychodzącym" z niedożywienia i anoreksji,
* młodzieży i osobom uczącym się,
* osobom pracującym w nocy i na zmiany,
PS: w tym tygodniu dwa fajne przepisy z wykorzystaniem kiełków.