Zwlekałam okrutnie z opisaniem wigilijnego spotkania Lubelskiej Blogosfery Kulinarnej. Bronię się jedynie faktem, że liturgicznie okres bożonarodzeniowy jeszcze trwa. Świętowałyśmy w gronie będącym równocześnie trzonem redakcji Magazynu Aromat. Koniec końców tego dnia stawiła się Edyta, Małgosia, Marta, Dorota, Joanna, Patrycja, Karina, Justyna, Olga, Julianna, Marlena i ja. Tego dnia świętowałyśmy rok naszej działalności, mniej planowałyśmy a bardziej spędzałyśmy wspólnie czas.
Po sporych zawirowaniach logistycznych spotkałyśmy się w malutkiej restauracji Insomnia, rzecz jasna w Lublinie. Z menu na naszą "wigilię" wybrałyśmy rosół jerozolimski z rodzynkami oraz aromatyczną herbatę "Zimowa rozgrzewka". Poza tym każda z nas przyniosła jakiś smakołyk, także nie głodowałyśmy. W moim wykonaniu był piernik dla leworęcznych. Gdy go niosłam był jeszcze gorący, gdyż dosłownie 5 minut przed wyjściem wyjęłam go z piekarnika. (Czasem tak jest, że brakuje czasu i ciasto piekę na trzy zdrowaśki, aby nie było zakalcem. Życie!)
Przyznam, że rosół mnie nie powalił. Dodatek rodzynek jedynie zaskoczył. Moim faworytem była zdecydowanie herbata. Aromatyczna, rozgrzewająca, korzenna z dodatkiem wszystkiego czego można pragnąć w herbacie na otulenie i rozgrzanie.
Minusem niestety okazało się, że na małej przestrzeni sali dołączyli do nas inni goście restauracji. Odniosłam wrażenie, że nie mogłyśmy swobodnie rozmawiać, robić zdjęć (prośba o zapalanie światła i ponowne gaszenie przez pracujących w lokalu - bezcenne!) oraz planować działań. Było ciasno i czułam się jakbyśmy wzajemnie przeszkadzali z nowo przybyłymi gośćmi.
Odkładając na bok te techniczne niedogodności spotkanie było miłe, choć krótkie. Zwieńczone licznymi prezentami sponsorowanymi przez Paclan, VoG Polska oraz kawa Inka.
Dziękujemy. Wszystko przydało się podczas świątecznych kulinarnych starań.
I ZAZ, która w Insomnii była zapętlona podczas naszego 2 godzinnego posiedzenia.