Jesienne banały zaczynają pojawiać się na wielu blogach kulinarnych. Słowa o babim lecie, o nostalgii, o opadających liściach, o mgle, o tym, że dni są krótsze, a noce dłuższe. A i jeszcze jedno...o doskonałych potrawach na rozgrzanie, o ciastach idealnie współgrających z kubkiem gorącej herbaty i ciepłym kocem. Sezonowa sztampa!Sama od tego się nie odżegnuję, ale jednak chciałabym być zaskoczona słowami o innym zabarwieniu klimatycznym. Co zrobić sama wpisuję się w tą nudę i częstuję Ciebie szarlotką orzechową.
Dziś nie będzie o banałach. Sprostuję, wbrew obiegowym informacjom, że jabłko wcale nie było biblijnym zakazanym owocem a wszystko to błąd tłumacza. Ponadto dodam, że może nie był to owoc rajski, ale z pewnością był bliski miłosnym wyznaniom Oblubieńca wobec Oblubienicy w Pieśni nad Pieśniami. Sprawdźcie to koniecznie a dowiecie się jak komplementować kobietę. (Pnp 7, 8-10)A jeszcze jak się jej zaserwuje taką szarlotkę orzechową to szansa na wyjście z friend zone wzrasta do niebezpiecznego poziomu. W tej szarlotce po prostu idzie się kulinarnie zakochać.
1 szklanka orzechów włoskich
2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 żółtko ugotowane na twardo
4 dużych jabłek
1 łyżeczka cynamonu
sok z 1/2 cytryny
Orzechy uprażyłam na suchej patelni i zmieliłam w blenderze na mąkę. Wymieszałam ze sobą wszystkie suche składniki na ciasto. Dodałam ugotowane na twardo żółtko i zimne masło pokrojone w kostkę. Jeśli będzie trzeba należy dodać łyżkę zimnej wody i zagniatam ciasto.
Ciasto podzieliłam na dwie nie równe części. 1/3 odkroiłam i chowam do zamrażarki, a 2/3 schładzam w lodówce.Ciasto po schłodzeniu rozwałkowuję i równomiernie wykładam nim tortownicę. Nakłuwam widelcem i schładzam w lodówce przez 30 minut.
W tym czasie zajęłam się jabłkami. W garnuszku starłam jabłka; dodałam sok z cytryny i łyżeczkę cynamonu. Jabłka dusiłam do momentu ich rozpadnięcia i odparowania części soku.
Jabłka rozkładam na wcześniej przygotowanym spodzie i ścieram na tarce część ciasta z zamrażalnika. Ciasto piekę w 175 st. przez 45 minut.