Czwarta dwadzieścia zdziera nasycenie z zielonych ram okien i bordowych zasłon.
O czwartej czterdzieści wciąż wszystko jest intensywnie szare i choć oczy z każdą sekundą coraz bardziej przyzwyczajają się do porannej mgły, to co chwila nabijam kolejne siniaki na piszczele. O tej godzinie każdy makijaż jest za mocny, nie chce się jeść i wszystkie spowolnione ruchy są bardziej automatyczne niż w inne poranki. O piątej zero pięć kamienica naprzeciwko zaczyna powoli lśnić złotą łuską (jak smok!). W żadnym oknie nie widać ożywienia. Zakładam jednakowe skarpetki i wychodzę. Spotykam pojedynczych, zaspanych jak ja, z za mocnym makijażem, bez śniadania, powolnych, w krzywo zapiętych płaszczach.
Najbardziej tęsknię za długimi śniadaniami w szlafrokach, dlatego, kiedy tylko zjawia się okazja to znów śpię za krótko, kroję rabarbar, zagniatam kruszonkę i z gorącym, pachnącym szklanym naczyniem idę kilkanaście schodów wyżej.
CRUMBLE RABARBAROWE
wiązka rabarbaru
1/5 szklanki cukru
1 płaska łyżka skrobi kukurydzianej
Rabarbar kroję w centymetrowe kawałki i wrzucam do rondla z cukrem. Trochę to rozgotowuję i dorzucam skrobię kukurydzianą. Przekładam do naczynia żaroodpornego.
1/2 szklanki płatków owsianych
1/3 otrębów
1/2 szklanki cukru
1 1/5 szklanki mąki
150 g masła
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
Zagniatam kruszonkę i posypuję nią rabarbar. Wkładam wszystko do piekarnika rozgrzanego do 190 st. C i wyciągam po 30 minutach.