Długi weekend zobowiązuje - zwłaszcza w kuchni. Upały nadal dają w kość, na zewnątrz przyjemniej niż w nagrzanym domu. Dlatego wszyscy chętnie łapią za worki węgla drzewnego, rozpałki i szykują się do wieczornego grilla. Jedni smażą karkóweczkę, inni boczek albo klasycznie - kiełbaskę. Ale można też nieco inaczej. Ja wczoraj uraczyłam gości hamburgerami z grilla. Mięso mielone z wołowiny pieczone na ruszcie smakują aż nieprzyzwoicie. Bułeczki upiekłam wcześniej, według wspaniałego przepisu dziewczyn z przepisynachleb.pl, który możecie znaleźć tutaj:
Bułki do hamburgerów. Są niesamowicie puszyste, sycące i pachnące. Nie wyobrażam sobie innych. Lubię w burgerach dobry sos. Próbowałam wielu, ale moim ostatnim hitem jest sos Rouille według przepisu Julii Child. Mocny, wyraźny, paprykowo-czosnkowo-bazyliowy.
Smaczku dodały świeże pomidory zerwane prosto z ogródka. Wszystko razem tworzy pożywny obiad lub kolację z rusztu. Kotlety najlepiej piec na tacce lub, tak jak ja, złożył na pół dużą, grubą folię aluminiową, zagiąć brzegi żeby po wlaniu oleju nie spływał nam do ognia. Dzięki zagiętym brzegom olej i sok wypływający zostaną na miejscu. Kotlety ugniatam ręką na talerzyku, muszą być cienkie, bo pod wpływem temperatury będą się kurczyć. Surowe mięso posypuję tylko pieprzem, dopiero na końcu odrobiną soli. 1,5 kg mięsa starczyło mi na 10 sporych kotletów.
Upieczoną bułkę kroję na pół, opiekam lekko na grillu; jak mięso jest gotowe, kładę plasterek topionego sera (bądź dwa plasterki dla serożerców). Potem składamy burgera z dodatkami według upodobania. Ja najbardziej lubię klasyczne - mięso, ser, sałata, pomidor, cebula no i sos.
Furorę zrobił sos Rouille, czyli czerwony sos czosnkowy. Podaję przepis według Julii Child:
Rozetrzeć na gładką masę 6-8 dużych ząbków czosnku, 1/4 łyżeczki soli, 18 dużych liści świeżej siekanej bazylii, 3/4 szklanki świeżej ośródki chleba oraz 3 łyżki wywaru mięsnego lub mleka. Gdy pasta zrobi się gładka, dodać 3 żółtka. Zmiksować mikserem z 1/3 szklanki pokrojonej w kostkę czerwonej papryki. Dodawać małymi partiami, jak w trakcie przygotowywania majonezu, 3/4 szklanki lub całą szklankę oliwy z oliwek, aż do otrzymania mocnego, gęstego sosu. Doprawić solą, pieprzem i sosem tabasco.
Z książki "Gotuj z Julią".
Proporcje można zmieniać według uznania. Jeśli nie lubicie czosnku, dajcie 5-6 ząbków, jeśli nie lubicie bazylii - dajcie 13-15 liści. W takich proporcjach jest bardzo wyraźny, pachnący i lekko ostry. Dałam mleko zamiast wywaru z mięsa, a ośródka chleba to po prostu środek chleba tostowego pszennego. Ja daję zawsze około 3 kromek okrojonych od skórek. Nie przepadam za tabasco, więc daję odrobinę pieprzu cayenne. Można też użyć po prostu ostrej papryki, albo jedną papryczkę chili.
Wszystko razem tworzy sycący i wyjątkowy obiad. Jeśli chcecie odbiec od klasycznych dań na grilla i macie trochę wolnego czasu - naprawdę warto. A bułki są długo świeże i można je potem zjeść na drugi dzień jako tosty albo kanapki do pracy.
Za prawdę, zacne jadło.
W najbliższym czasie zabiorę się za bardziej wymagające przepisy, nadal czeka mnie przeprawa z jajkami po benedyktyńsku. Ostatnio znalazłam w babci zapiskach przepis na wspaniały sos, spróbuję go powtórzyć.