Dawno nie pojawiła się tutaj recenzja. Może dlatego, że od dłuższego czasu męczę "
Blackout. Najczarniejszy scenariusz z możliwych.".
Dziś mam recenzję nietypową. Postanowiłam wyrazić swoją opinię na temat książki kucharskiej.
Autor: Marta Dymek
Tytuł: Jadłonomia. 100 przepisów nie tylko dla wegan
Ilość stron: 282
Data wydania: 2014
Panią Martę bardzo długo kojarzyłam z
bloga (podałam link, gdyby ktoś nie wiedział o kogo chodzi). Kiedy dowiedziałam się o książce bardzo się ucieszyłam, ale jakoś tak wyszło, że z braku funduszy nie kupiłam jej od razu. Kupiła ją dla siebie moja ciocia wegetarianka, która stwierdziła, że książka jest idealna dla mnie, a sobie kupi drugą. Moja radość była ogromna. Serio.
Książka nie jest tania, ale jest pięknie wydana. Jest solidna i nie rozleci się po kilku przejrzeniach. Przeglądałam ją już kilkaset razy i nadal wygląda tak samo. To jest moim zdaniem wielki plus. U mnie książka ta zajmuje honorowe miejsce na półce i jest pierwszym punktem, gdy szukam inspiracji do jakiegoś posiłku.
Z tego, co sobie oglądałam, to chyba większość przepisów jest na blogu. Ja jestem może staroświecka, ale wolę wziąć książkę do ręki i poszukać przepisu. Jeśli korzystam z jakiegoś przepisu z sieci, to najpierw go drukuję. Lubię mieć wszystko na papierze.
Przepisy są bardzo dobre. Wszystko jest dokładnie opisane i każdy powinien sobie z nimi poradzić. Mam kilka swoich ulubionych pozycji, które robiłam już kilka razy. Polecam hummus klasyczny i buraczany (dyniowy jeszcze przede mną), pyszna jest zupa krem z buraczków z mlekiem kokosowym, ale nie mogę jej ostatnio przełknąć, bo mleko kokosowe staje mi w gardle (próbowałam różnych dań i cały czas jest to samo - dziwna sprawa). Bałam się kalarepek z farszem z ryżu i jabłka, ale nie było czego. Smaki są tutaj naprawdę przemyślane i ciekawie dobrane. Nie mogę zapomnieć o chili sin carne z cynamonowym ryżem (boskie). Ogólnie nauczyłam się dodawać cynamon do potraw wytrawnych i bardzo mi to połączenie zasmakowało.
Weganką jeszcze zostać nie planuje. Kto wie co czas pokaże (i w co będzie zaopatrzona studencka lodówka) ;)
Gorąca polecam Wam zarówno bloga, jak i książkę Marty Dymek.
Dużo tekstu mi o tej książce wyszło, ale czuję, że mogłabym o niej opowiadać jeszcze więcej.
Oprócz przepisów lubię w niej zdjęcia. Są duże, dokładne, estetyczne, zachęcające do zrobienia dania.
Mam postanowienie, że mój pierwszy tofurnik będzie właśnie z przepisu Marty Dymek. Tylko...muszę w końcu kupić tofu.