Jakiś czas temu wpisałam się do grupy lubelskich blogerów na facebooku. Kilka dni później trafiłam na ogłoszenie o spotkaniu w Kuźni (ul. Północna 30A) w Lublinie. Razem ze mną były tam dziewczyny z innych blogów kulinarnych.
Edyta z http://www.pasjasmaku.com/Marta z http://kolorowo-torcikowo.blogspot.com/Karina z http://ekscentrycznyparowar.blogspot.com/Marlena z http://smerfetka79.blogspot.com/Gosia z http://jedzismakuj.blogspot.com/Renata z http://gotowanie-jest-latwe.blogspot.com/Podczas całego spotkania był z nami szef, który opowiedział nam o Karcie Menu i znajdujących się w niej stekach i ich przygotowywaniu. Znalazły się tam między innymi Flank,T-Bone (oba Black Angus Australia), New York Strip (Black Angus USA).Do pysznych steków podano nam frytki i trzy różne sosy:
z zielonego pieprzu, musztardowo-miodowy i ostra salsa.
Jako pierwszy podano na stół T-Bone. Kość w kształcie litery T (jak wskazuje nazwa). Z jednej strony polędwica, z drugiej rostbef.
Dalej był stek argentyński. Bardzo krwisty, ale smaczny. Nigdy wcześniej nie jadłam tak 'surowego' mięsa, więc nieco obawiałam się jego smaku i konsystencji. Stek okazał się bardzo smaczny i z pewnością zamówiłabym go następnym razem.
Na koniec przyniesiono nam Flank Stek. Mniej krwisty, co część dziewczyn przyjęła z entuzjazmem. Nie był niesmaczny, jednak nie przypadł mi do gustu w przeciwieństwie do dwóch pozostałych steków. Po zjedzeniu w ustach pozostawał specyficzny posmak a sam stek również pachniał bardzo charakterystycznie. Ten stek polecam wszystkim, którzy lubią nietypowe smaki i aromaty (przynajmniej dla mnie ten był nietypowy).
Całej naszej degustacji towarzyszyły typowo babskie-bloggerskie rozmowy. W międzyczasie był czas na obejście Kuźni, później na fotkę grupową, zanim się rozeszłyśmy.
Mimo, iż początkowo nieco się zawiodłam, bo przygotowana byłam bardziej na warsztaty niż na degustację, później zmieniłam zdanie. Pierwszy raz w życiu spróbowałam tak przygotowanej wołowiny. Szczerze polecam Kuźnię, gdy ktoś głodny jest porządnej porcji mięcha.