Share Week trwa w najlepsze. Mam nadzieję, że tym z was, którzy prowadzą blogi, akcja ta jest dobrze znana. Baa, sami bierzecie w niej udział. Bo bierzecie, prawda?
Niewtajemniczonym wyjaśnię krótko, o co kaman.
Jest to autorski pomysł Andrzeja Tucholskiego, w której
blogerzy polecają innych blogerów. Na swoich blogach publikują wpisy, w których przedstawiają wybraną trójkę szczęśliwców z krótkim uzasadnieniem wyboru. Dodatkwo wypełniają specjalny
formularz na stronie. I dalej już tylko czekają na ogłoszenie wyników. A jest na co czekać, bo z roku na rok akcja przybiera zarówno na liczbie uczestników, jak i jakości polecanych blogów. Właśnie, nie wspomniałam o najważniejszym.
Share Week to jedyny ranking blogerów, w którym liczy się jakość, a nie ilość. Za co tak bardzo go lubię, a swoim udziałem tylko to potwierdzam.
SHARE WEEK 2018
Dla mnie samej to trzecia taka impreza. Na samą myśl o niej robi mi się przyjemniej i jakoś tak cieplej na serduchu, ale zawsze też trochę się jej boję. Najbardziej chyba tego, że ją przegapię, albo nie będę umiała zdecydować się na
tylko trzy blogi. Zawsze też staram się dobierać moje zgłoszenia według jakiegoś klucza. Dwa lata temu z wielką radością dorzuciłam swoje debeściaki. W zeszłym roku postawiłam na
inspirujące mamy. W tym roku będę dziękować. Komu i za co, zaraz się okaże.
Zobacz poprzednie nominacje >>
2016,
2017Nadal mam wątpliwości co do pisania bloga. Wszystko, czego nie napiszę wydaje mi się banalne i nieistotne. Co wieczór zasypiam z wyrzutami sumienia, że jestem złą matką i jeszcze
gorszą blogerką. A
Norwegia jawi mi się coraz bardziej przereklamowana i przeciętna. I w tych krótkich momentach zwątpienia trafiam na ich teksty. Czytam i przepadam. Czytam i żałuję, że sama na to nie wpadłam. Czytam i dziękuję, że są. Nie opuściły mnie w chwili, w której się poddałam. Przybiły wirtualną pionę i powiedziały,
nie odpuszczaj. Odpocznij i wróć.
Dziewczyny, jesteście super blogerkami, autorkami, kumpelkami i w pełni zasługujecie na wyróżnienie. A ja specjalnie dlatego powróciłam do blogowania!
Uwielbiam, że w każdym potrafisz dostrzec piękno i dobro, bez względu na to, co je. Udowadniasz, że bycie weganką nie oznacza narzucania komuś jedynej i słusznej racji, a opiera na szacunku do jego wyborów, nawet jeśli jest nim mięso. Norwegia malowana Twoimi słowami i obrazami zapiera mi za każdym razem dech w piersiach. Naucz mnie pisać o niej tak pięknie.
Dziękuję, że ubierasz w słowa to, co często i ja czuję, ale nie mam odwagi się do tego przyznać. Nie wciskasz ludziom kitu, nie lukrujesz rzeczywistości i nie malujesz trawy na zielono. Mówisz to, co chcesz, a nie to, co inni chcą usłyszeć. Podziwiam Cię za łączenie roli podwójnej mamy i blogerki. SZACUN! Ja nie dałam rady.
Posiadasz niesamowity dar jednania sobie ludzi wokół wielkich spraw. Opowiadasz o rzeczach ważnych w sposób, który nawet ja rozumiem. Pamiętam tekst, po którym do Ciebie trafiłam. Kiedyś się Ciebie bałam, dzisiaj Cię podziwiam.
Fenomen Share Week polega na tym, że porzerzanie blogowych horyzontów jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Gwarantuję, że odkryliście właśnie trzy fantastyczne dziewczyny, które prowadzą bardzo fajne blogi. Nie zapomnijcie być z nimi na bieżąco.
I koniecznie napiszcie, kto Was inspiruje.
Do następnego,
bastalena
Photo by Ian Schneider on Unsplash