Gdy emocje już opadły, dopadły mnie wątpliwości. Spójrzmy prawdzie w oczy. Byłam tu na "wizie" turystycznej, bez lekarza pierwszego kontaktu, bez magicznego fødselnummeru [norweski numer identyfikacyjny, który zaraz po dzień dobry rozpoczyna każdą rozmowę w urzędach] i bez języka w gębie. To jasne, że w takiej sytuacji jedyne co mogłam zrobić to usiąść i płakać, a następnie spakować się i pierwszym lotem wracać do Polski.
Albo... udać się do najbliższej stacji pogotowia ratunkowego (Legevakt), powiedzieć, że wszystko wskazuje na to, że zaciążyłam i jestem w trakcie załatwiania formalności związanych z pobytem w Norwegii. Myślisz, że odesłali mnie z kwitkiem? Nic z tych rzeczy. Zostałam normalnie przyjęta przez lekarza dyżurnego, który założył mi kartę ciąży, przeprowadził szczegółowy wywiad, udzielił niezbędnych na ten moment informacji i wręczył numer telefonu do położnej. Ile to kosztowało? Poza chwilą niepewności na poczekalni, NIC. Bowiem podstawowa (jak i specjalistyczna)
opieka prenatalna w Norwegii jest bezpłatna. Ta sentymentalna podróż w czasie, przypomniała mi, że Gizmolova ciąża może i zaczęła się na wariata, ale później wszystko potoczyło się zgodnie z planem. A jak to jest zgodnie z planem od samego początku?
Podstawowa opieka przedporodowa w Norwegii sprawowana i dzielona jest pomiędzy lekarza rodzinnego (lege) i położną (jordmor). Najczęściej rola lekarza sprowadza się do potwierdzenia ciąży i jeśli ta przebiega prawidłowo, to by było na tyle. Całą resztę ogarnia położna. Ja tak miałam w przypadku Gizmolove. Lekarza widziałam tylko na pierwszej wizycie i wyjątkowo gdy chciałam pozwolenie na podróż samolotem w 36. tygodniu ciąży.
Jeśli nie mówisz po norwesku, a twój angielski wydaje się być na poziomie wątpliwym do swobodnego porozumienia w kwestiach medycznych,
przysługuje ci prawo do tłumacza. Umówienie go jednak wymaga pewnego wyprzedzenia, dlatego swoją potrzebę powinnaś zasygnalizować w momencie ustalania terminu spotkania.
W Norwegii każda wizyta u lekarza jest planowana na określony dzień i godzinę, dlatego w interesie pacjenta jest stawić się na nią punktualnie. W trakcie umawiania wizyty zostałam zapytana o jej powód. Był oczywisty. Ciąża.
Dlatego
termin pierwszej wizyty ustalono na 12. jej tydzień. Z Gizmolovego doświadczenia wiem, że nie ma sensu iść wcześniej [a zapewne w internecie znajdziesz informacje, że pierwsza wizyta może być już w 8. tygodniu], gdyż nie przeprowadzą ci badań z krwi. Jeśli dolegliwości ciążowe nie wymagają interwencji lekarza, wymiotuj i czekaj do 12. tygodnia.
Pierwsza wizyta kontrolna u lekarza
Z próbką porannego moczu w łapce odmeldowałam się na recepcji. Pielęgniarka zweryfikowała moje dane osobowe, przekazała siusiu do analizy, a ja udałam się do poczekalni. Lekarz pojawił się chwilę później i wywoławszy mnie z imienia i nazwiska, uśmiechem zaprosił do gabinetu. Spędziłam w nim równo godzinę.
Potwierdziwszy powód, który miał wpisany w e-karcie, przeszedł do wyznaczania prawdopodobnego terminu porodu. Następnie
przeprowadził szczegółowy wywiad, a wszelkie informacje zebrane w jego trakcie odnotował w
karcie ciąży (helsekort for gravide), którą ma obowiązek założyć, a ja mam obowiązek przynosić ją na każde kolejne spotkanie do lekarza i/lub położnej. Po ustaleniu podstawowych danych obojga rodziców, przeszedł do pytań, które dotyczyły mojego stanu zdrowia, tj. dokuczających dolegliwości, ewentualnych poronień, historii poprzedniej ciąży i porodu, chorób dziedzicznych, nałogów, przyjmowanych leków, aktualnie wykonywanej pracy, przebytej różyczki i grupy krwi. Wywiad zakończył się pomiarem wagi i ciśnienia krwi.
Kolejnym punktem programu było
USG potwierdzające, które niesamowicie mnie ucieszyło, ale i zaskoczyło zarazem, bo z relacji innych mam wiem, że nie jest to standardowa opcja. Niektórzy lekarze (jak i położne) wykonują w jego miejsce
pomiar tętna płodu (Gizmolovy doprowadził mnie do niekontrolowanego łez potoku, do dziś pamiętam to niesamowite przeżycie!).
Na koniec udałam się do pokoju zabiegowego, gdzie pobrano mi
krew do badań w kierunku kiły, różyczki, HIV, oznaczenia poziomu hemoglobiny oraz obecności przeciwciał odpornościowych. Laborantka uzupełniła także kartę o wynik badania moczu.
Szczęśliwa, acz ciut padnięta udałam się do położnej ustalić termin wizyty. Moja przyjmuje vis a vis przychodni, więc daleko nie miałam.
Pierwsza wizyta kontrolna u położnej
W prawidłowym trybie powinna przypaść ok. 16 t. c. Po wymianie podstawowych uprzejmości i przekazaniu flakonu z moczem, przeszłyśmy do konkretów. Położna zapoznała się z moją kartą ciąży, po czym uzupełniła ją w nowe informacje (głównie dolegliwości od ostatniej wizyty, wyniki badań, stan po porodzie, doświadczenie w karmieniu piersią itp.). Standardowo wykonała pomiar wagi, ciśnienia krwi oraz pomiar tętna płodu.
Przyznam szczerze... będąc z Gizmolove w ciąży, po pierwszym spotkaniu pomyślałam, że jest to trochę wymyślona na siłę instytucja. Przecież wszystko to, co napisałam przed chwilą, może zrobić lekarz. Szybko jednak dotarło do mnie, że rolą położnej jest przygotować mnie do porodu, rozwiać wszelkie wątpliwości i omówić szczegóły.
Dlatego nie bój się pytać, zwłaszcza jeśli jesteś pierworódką.
W bonusie otrzymałam kilka ulotek oraz listę z przydanymi stronami internetowymi. Oto kilka z nich:
www.ammehjelpen.nowww.helsenorge.no/gravidwww.matportalen.no/gravidwww.nav.nowww.tryggtrafikk.noNa dziś to tyle, Robaczku. Następnym razem widzimy się na USG.
Jeśli masz ochotę o coś dopytać, podzielić się swoimi doświadczeniami lub zwyczajnie w świecie przywitać się, disqus stoi otworem. Pytaj. Opowiadaj. Komentuj.