Ilekroć piszę Wam o swoich planach na kolejny miesiąc, nigdy ich nie dotrzymuję. Dlatego zamiast znowu strzępić opuszki pod klawiaturą na niespełnione obietnice, całą swoją energię skupię na styczniowych okienkach, jedzeniu i polecajkach.
Co u mnie?
Dokładnie w ostatni weekend stycznia przenosiłam się. Uff! Udało się nic nie zepsuć i mogę oficjalnie powitać Was pod nowym adresem,
owsiankaikawa.pl
Wróciłam także na
instagram. Głównie po to, aby pochwalić się brązowym medalem z Norheimsund Open w tenisie stołowym. Szczęście początkującego ;)
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika bastalena (@basta_lena)
O czym pisałam?
W czasie pierwszego weekendu, gdy złooo bezkarnie panoszyło się po moim gardle, skutecznie utrudniając spożywanie ulubionego trunku, postanowiłam wyszperać sobie tapetę na pulpit. Aby ożywić nieco laptopa, a także niejako zdefiniować ten trudny i nieokreślony styczeń. I tak oto niechcący podrzuciłam inspirujące
Wspominałam sobie także moje plany na 2015 rok. Piękne i ambitne, ale totalnie odrealnione. Uzbrojona w książkę Kominka wymyśliłam sobie, że jak wdrożę jego założenia w życie, okraszę fotkami Gizmolove i już! Dla równie optymistycznych głupców mam informację. To tak nie działa. Jak widać nie u wszystkich. Setki zjedzonych owsianek. Hektolitry wypitych kaw. A ja nadal nie zarabiam na blogu. Niemniej jednak ten rok był mi potrzebny do tego, aby rozważniej sprecyzować
Idąc za ciosem, postawiłam sobie za cel wytrwać w jeszcze jednym postanowieniu. Nieokupionym wyrzutami sumienia jak słoik nutelli po dwudziestej drugiej. W zamian maksimum kreatywności i małych przyjemności w postaci
Po krótkiej przerwie z nowym rokiem powróciłam ze starym pomysłem w nieco innej, rozwleczonej w czasie, formie. Mowa o zimowej edycji #kawyweek, którego hasłem przewodnim jest
Kulinarnie ten rok zaczęłam od czegoś zdrowego, a jednocześnie smacznego i interesującego. Mowa o najprostszym na świecie makaronie z sosem, którego wykonanie chodziło mi po głowie już od jakiegoś czasu. Przy okazji wykonania próbowałam Was przekonać, że brak czasu w kuchni nie istnieje. Należy jedynie dobrze wykorzystać ten, który się ma, a wtedy nawet dziwnie i trudno brzmiące danie, okazuje się być proste jak...
Była jeszcze szarlotka jogurtowa. Głodnych przepisu zapraszam już wkrótce.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika bastalena (@basta_lena)
Poza zmianą domeny rozważam zmianę szablonu. Zapytacie: Znowu?! Wiem, wiem, mało to profesjonalne, ale co ja zrobię, że taka sroka jestem. Jak mi się coś podoba, to chcę to mieć. Wpis gościnnym z udziałem Grafiterki, ostudził moje emocje związane z posiadaniem szablonu jednokolumnowego. Jeśli chcecie się dowiedzieć na jakich blogach sprawdzi się takie rozwiązanie, koniecznie musicie przeczytać
Blogi do kawy.
Polecajki stały się czymś naturalnym w blogosferze. W swoich miesięcznych zestawieniach posiada je większość blogerów, czy to w postaci linkowych party, podsumowań czy bezpośrednio na fanpagach. Od czasu do czasu pojawiały się i u mnie. Jednak od tego miesiąca będą stałym punktem owsianych obiecanek. W styczniu trafiłam na takie smaczki, że do tej pory nie mogę wyjść z podziwu nad mym geniuszem.
O niesamowitym kunszcie pisarskim mieliście szansę przekonać się we wspomnianym wpisie gościnnym. Teraz pora na drugi stopień wtajemniczenia, czyli zapoznanie z graficzną twórczością. Przy okazji możecie spełnić dobry uczynek i mi doradzić.
Wera czy
kafelkowy ze slajderami? No, namieszała mi w czaszce tymi szablonami!
Bycie rodzicem to nieustanne uczenie się nowych rzeczy. Mnie bez przerwy coś zaskakuje. Strach pomyśleć jak mi Gizmolove wyskoczy z kredkami i weź
namaluj mi ajajaja. Do niedawna myślałam, że to nie możliwe. Oczywistą oczywistością jest dla mnie fakt, że nie wykazuję najmniejszego talentu plastycznego. Ale
Rodzic na warsztat ma mnie wyprowadzić z (o)błędu.
Rzadko, który blog poradnikowy wbija mnie tak w fotel, jak blog Asi. Trafiłam na niego z bloglovin i już pierwszego dnia pochłonęłam większość wpisów. Dzięki niej żadne
zupy mi nie straszne. Czego więcej chcieć. Taki blog trafia się jeden na milion. Jestem zachwycona! A Wy wchodzicie na własne ryzyko ;)
Do następnego owsiankowania!