No i wakacje dobiegły końca. Jaka szkoda bo pogoda jeszcze wakacyjna, choć mój Synek trochę się cieszy z końca wakacji.
Jak co roku wakacje spędzamy prawie w całości poza miastem. Dla dzieci to raj rano otwierają drzwi od domku i już są na wolności. Są też jeziora i las więc jest co robić. Jest też w każdą środę i sobotę targ na którym można kupić owoce i warzywa od pobliskich rolników. Są pyszne pomidorki, marchewka i buraki. I jeszcze śliwki węgierki o smaku śliwki takie jak pamiętam z dzieciństwa.
I jak co roku powraca myśl "a może by tak uciec z miasta?". Mój Synek tutaj prawie nie potrzebuje wziewek na astmę i leków przeciwalergicznych. Bo jest dużo iglaków które uczulają mniej a moje dziecko wcale, bo jedzenie jest od lokalnych rolników świeże, nie musi być sypane tą całą chemią bo nie jedzie godzinami na targ, bo nie ma tylu spalin i alergenów jak w mieście. Tylko jak tu codziennie dojeżdżać 30 km do szkoły? A zabrać mojego Syna z jego szkoły którą sam wybrał i którą lubi i czuje się w niej dobrze. A muszę dodać, że ma problemy ze zmianą otoczenia i staje się nerwowy a napięcie mięśniowe się wzmaga. No i jak tu zamieszkać skoro jedna z mam opowiada, że jej dziecko całą zimę nie chodziło do szkoły bo nie dało się przejechać po leśnych drogach a następny rok rozbiła samochód bo było tak ślisko. Ach gdyby tak uciec z miasta! Przepis na lody na koniec wakacji!
Sorbet
1 pudełeczko malin
1 pudełeczko borówek amerykańskich
10 śliwek
5 listków stevii lub syrop z agawy do smaku
Ilość syropu i stevii zależy od tego czy owoce są słodkie.
Wszystko umyć, śliwki wypestkować i wszystko zblendować. Jeżeli mamy maszynę do lodów to przekładamy do maszyny jeżeli nie to wkładamy do zamrażalnika i co pół godziny mieszamy. Jeżeli mrozimy w zamrażalniku to przed podaniem można zblendować lub wyjąć trochę przed podaniem. Bo sorbety dość mocno tężeją.