
Weekend z moim S. spędziliśmy w Krakowie, nie byłabym sobą, gdybym jako jednej z atrakcji nie
potraktowała kwestii kulinarnych.. Przed wyjazdem wygooglowałam knajpy, do których musimy się udać, a ponieważ oboje jesteśmy wielbicielami hummusu, padło m.in. na takie właśnie miejsce. Rzekomo najlepszy hummus w Krakowie i nasz najlepszy już chyba teraz też! Do 'Hummus Amamamusi' dorarliśmy w potwornym deszczu i musieliśmy jeszcze czekać na miejsce, ale warto było. Tak bardzo warto, że jeszcze wzięliśmy pół kilo na wynos...
Więc dwa kolejne nasze śniadania wyglądały dokładnie tak:
Hummus kuminowy z warzywami i pieczywem.
Pierwszego dnia postawiliśmy na prostotę:
Kanapka z łososiem, jajkiem i warzywami. Dla S. tarta z łososiem. I ciasteczka bananowe na deser.
Zdarzyło nam się też zjeść gigantyczne burgery...
A dziś, już w domu, stara dobra klasyka.
Gotowana wieczorem owsianka z suszonymi owocami, amarantusem, konfiturą i masłem orzechowym.