Święta to czas, w którym jemy więcej, niż zwykle – trudno się dziwić, tyle różnorodnych dobroci na stole nie uświadczymy na co dzień! A i rodzina tak nas serdecznie namawia do kosztowania... Więc jemy więcej.
Jemy więcej, ale co ważniejsze –
możemy się czuć z tego rozgrzeszeni. W święta bowiem jak najbardziej możemy sobie pozwolić na jedzenie więcej –
grunt, by nie za dużo, też z rozsądkiem.
Rok w rok, w okresach świątecznych słychać medialne doniesienia o przypadkach osób, które trafiły
do szpitala, skutkiem zwyczajnego
przejedzenia. ‘Przejedzenia?’, myślisz, ‘jak można paść się przy stole, jak tucznik?’, nie rozumiesz tego.
Ja także nie rozumiałam, póki nie przemyślałam głębiej tego problemu. I doszłam do wniosku, że owszem, można się czasem faktycznie przejeść, jeśli spędza się świąteczny czas z rodziną głównie przesiadując przy suto zastawionym stole, skupiając na dysputach, a przy tym co rusz bezwiednie wkładając sobie smakołyki do ust... nagle się człowiek nieprzyjemnie ocknie z bolącym z przepełnienia żołądkiem. Zdarza się.
Niemniej, są i
inne, dwie,
znacznie częstsze przyczyny świątecznych dolegliwości żołądkowo-jelitowych, o których jednak już rzadko – jeśli w ogóle – się mówi.
Pierwsza z nich to
pozwalanie sobie na produkty zabronione w trwałych stanach patologicznych – to znaczy, że jeśli dana osoba cierpi na chroniczne dolegliwości i choroby przewodu pokarmowego, jak również choroby dietozależne (
w tym np. cukrzycę), pozostaje na ścisłej diecie zaleconej przez lekarza, nie może sobie pozwolić na określone pożywienie, a mimo to sobie pozwala... na zasadzie ‘ah, są w końcu święta, to sobie odpuszczę i zjem’... zaczynają się kłopoty. Organizm wie, co dla niego w danej chwili najlepsze – zaprotestuje, i czasem w taki sposób, że natychmiastowa wizyta w placówce medycznej stanie się konieczna. Należy pamiętać, że to naprawdę nie jest tak, jak próbują nam wmówić koncerny farmaceutyczne: zjedz, osłabiaj i uszkadzaj swoje narządy wewnętrzne, na przykład taką wątrobę, a potem tylko łykniesz odpowiedni lek i voila! – jesteś zdrów. Nie, niestety. Raz uszkodzony organizm nigdy już w pełni nie dojdzie do siebie i będzie to okazywał. Zaś stale sukcesywnie przez lata osłabiany organizm, w tym wrażliwy układ trawienny, może skutkować prędszym nabawieniem się cięższych dolegliwości na stare lata.
Organizm się zużywa, traktuj go dobrze, to dłużej podziała jak należy – i nie kuś się na pokarmy o których już wiesz, że są dla Ciebie niczym trucizna.
Druga wspomniana przyczyna jest taka, że
jeśli na co dzień pewnej żywności nie jadasz – jak ognia unikasz na przykład takiej kiełbasy, zup tradycyjnych, czy majonezu, czasem nawet jaj –
Twój żołądek przeważnie natychmiast
zbuntuje się, gdy nagle ‘wrzucisz’ do niego nowych rzeczy choćby małą ilość, a co dopiero całą dużą porcję na raz.
Żołądek do trawienia wszystkiego już albo jest przyzwyczajony od dzieciaka, albo należy go do każdej nowości dopiero przyzwyczaić. Podobnie, jak przyzwyczaja się żołądki małych dzieci – pokarmy do diety wprowadza się stopniowo, z początku w małej ilości i sukcesywnie ją zwiększając.
Dlatego właśnie tak ważnym jest być po prostu wszystkożernym, jak człowiek ma w naturze – nie tylko przez wzgląd na omawiane okoliczności świąteczne, ale i każde inne, nieoczekiwane sytuacje życiowe...
...czasem tak sobie myślę, jak by to było, gdyby magle stało się coś takiego, co wywróciłoby te wszystkie skrupulatnie dopracowane plany żywieniowe większości ludzi ‘do góry nogami’, i gdyby konieczność zmusiła ich do diametralnej zmiany odżywiania... Niby żadna tragedia, prawda? Niby możesz się zawsze przemóc, nic Cię nie ogranicza, możesz w każdej dowolnej chwili jeść inaczej... otóż Ty możesz. Ale Twój układ pokarmowy nie.
I w tym sęk.
Między innymi w taki właśnie sposób producenci żywności wespół z rzeszą opłacanych dietetyków uzależniają ludzi od swoich towarów, idealnie ich przy tym upośledzając... ku wielkiej uciesze lekarzy i farmaceutów, oczywiście.
Cóż, ale to nie temat na dziś...!
Wracając do wątku głównego – oto dobrych
parę porad, jak przeżyć święta w zdrowiu, oraz bez uszczerbku na wadze...
...no właśnie.
1/ Nie utożsamiaj świąt z ‘wielką wyżerką’ i histerią posiłkową – przyjmij, że *
jak wspomniałam* w święta się je i można jeść nieco więcej niż zazwyczaj. Wynika to nie tylko z tradycji, ale i kultury polskiej – święta zawsze na bogato. Krzywdy Tobie to nie wyrządzi, jeśli podejdziesz z rozsądkiem – zaplanuj sobie wstępny jadłospis, z uwzględnieniem własnego zapotrzebowania energetycznego, zamiast potem chwytać, co popadnie (
pomoże Ci w tym m.in. zestawienie kaloryczne posiłków, np. wielkanocnych *klik*; pamiętaj, że zawsze możesz pozwolić sobie na odstępstwa od poczynionych ustaleń, wyborów dokonuj świadomych).
Tradycją świąteczną jest również spędzanie tego okresu w gronie rodzinnym, więc postaraj się poświęcić więcej uwagi najbliższym, zamiast egoistycznie wciąż skupiać się na własnym tyłku. Zamiast ‘w gości u cioci pocić się nad sałatką z majonezem’ w panice, ‘że po zjedzeniu jej na pewno się odłoży w tłuszczyk’, skosztuj jej doceniając starania gospodyni. A jeśli przypadkiem pozostaną potem jakieś nadprogramowe kilogramy, nie popadaj w rozpacz – to się wszystko ładnie spali na dniach *
nie, nie będzie to trudne, nie daj sobie wmówić*.
2/ Zacznij od zakupu dobrej jakości artykułów spożywczych – dobre tradycyjne jadło, dla przykładu taka porządna biała kiełbacha, wyrządzi Tobie mniejszą krzywdę kaloryczną i zdrowotną, niż tani substytut kiełbasy zawierający w sobie zazwyczaj znacznie więcej niepożądanych szkodliwych składników niż oryginał.
Zaopatrz się w najlepsze produkty podstawowe - jaja, majonez i chrzan, czy czekoladę – a poszczególne posiłki przyrządzaj własnoręcznie, ponieważ dostępne w sklepach półprodukty nie tylko są niezdrowe, ale i potrafią być bardziej kaloryczne, także są zwyczajnie niesmaczne. Jeśli z jakichś powodów nie możesz przygotować posiłków samemu, ostatecznie skorzystaj z usług cateringowych, ale miej pewność co do wysokiej jakości przygotowanego jedzenia.
3/ Zadbaj o przewód pokarmowy – jeśli, jak również wspomniałam powyżej, nie jadasz artykułów jadanych ‘od święta’, zacznij powoli przyzwyczajać do nich swój żołądek i jelita. Najlepiej już na tydzień przed świętami. Jest to konieczne, by w same święta nie narażać się i nie kłopotać uciążliwymi i groźnymi dolegliwościami trawiennymi.
4/ Nie przejadaj się! – ewentualnie możesz się objeść, jak już bardzo musisz, ale nigdy nie przejeść *
tak, to różnica*.
W wigilię świąt, z rana, nie obciążaj zanadto żołądka, by później móc sobie pozwolić na *
fakt faktem* ciężkostrawną kolację. Niemniej, zjedz porządne zdrowe śniadanie – nie ma mowy o głodzeniu się, rozsądna porcja tego, co zwykle jadasz jest w porządku. Pierwszy posiłek dnia jest posiłkiem najważniejszym, więc go nie zaniedbuj i staraj się, by był skomponowany prawidłowo.
Na obiad wszamaj coś, co zaspokoi głód, wypełni żołądek, ale będzie już lżej strawne – dobra będzie na przykład gęsta zupa na niskotłuszczowym wywarze mięsnym/warzywnym, ponieważ jest odżywcza, a przy tym szybko się przetrawi. I na wczesną kolację świąteczną akurat zdążysz zgłodnieć *
nigdy nie siadaj do niej już objedzonym wcześniejszymi przegryzkami* ;]
Przy kolacji wigilijnej, oraz przy kolejnych posiłkach świątecznych – wszystko dozwolone, ale z umiarem. Nakładaj sobie małe porcje, jedz powoli, dokładnie wszystko przeżuwaj, nie połykaj z powietrzem. Pomiędzy odmiennymi rodzajami potraw, np. żurem a sałatką z majonezem, rób min.30min przerwy, by jedzenie już spożyte miało czas nieco się ‘uleżeć’ w żołądku. Zapobiegnie to przykrym sensacjom żołądkowym, na które właśnie narażasz się pochłaniając kilka odmiennych pokarmów na raz *
galimatias w żołądku niewskazany*. Pamiętaj, by korzystać z przypraw wspomagających pracę układu pokarmowego – taki chrzan łączy się z kiełbasą, wędliną i mięsami nie tylko dlatego, że smaczne, ale też dlatego, że wspomaga trawienie.
Powstrzymaj się od używania nadmiaru majonezu do jaj i sałatek oraz masła, czy innych tłuszczy do pieczywa - bo kalorie.
Napojem niechaj będą głównie herbaty ziołowe, w tym mięta, oraz zwykła woda.
Ale pamiętaj, by nigdy nie popijać niczego tuż przed posiłkiem, w trakcie, ani zaraz po jedzeniu, ino około 15-20min przed i po. Płyny rozrzedzają stężenie kwasów trawiennych w żołądku, co pogarsza trawienie (
może mieć przez to wpływ na nadmierną produkcję gazów, powstawanie wzdęć, zaparcia lub rozwolnienie).
Ciastami i słodkościami częstuj się w umiarze – to deser ‘na smake’, a nie jedzenie do najedzenia! – min. po 1-2 godzinach po posiłku głównym, by zdążył się on nadtrawić i żołądek nie był zbytnio obciążony. Z tego samego powodu zachowaj zwykłe min.4 godzinne przerwy pomiędzy wszystkimi posiłkami głównymi.
5/ Ruszaj się! – nie przesiaduj całymi dniami przy zastawionym stole i nie konsumuj, tylko bądź aktywnym. Ruch dobrze robi na trawienie, przyspiesza przemianę materii i spalanie kalorii... ale też zbyt dużo ruchu przy pełnym żołądku wręcz przeciwnie, szkodzi. Min. 30min po posiłku posiedź sobie więc spokojnie, a potem postaraj się wyciągnąć swoją rodzinę na wspólny długi spokojny spacer na świeżym powietrzu. Jeśli macie to w zwyczaju – super. Jeśli nie, i większość Twoich bliskich woli jednak siedzieć przy tym stole, także żaden problem – ruszaj się Ty!
Na przykład pomagaj w przygotowywaniu i podawaniu posiłków (
tylko przy tym nie podjadaj! xD), a potem przy sprzątaniu.
Jeśli masz psa, także idealnie – masz pretekst, by samemu wyjść na dwór, w końcu zwierzak musi mieć zapewnione te 2-3 długie spacery dziennie, i nie ma przebacz :>
Uwaga – święta to czas odpoczynku, dlatego nic się takiego wielkiego nie stanie, jeśli posiedzisz na zadku nieco dłużej niż na co dzień. Staraj się stworzyć świąteczną atmosferę spokoju, zamiast prezentować się wszystkim jako żywieniowy paranoik cierpiący na ADHD *
bez obrazy, to się leczy*.
Rozsądek, świadomy wybór, umiar i odpoczynek od codzienności – wesołych świąt!