Dziś dzielę się z Wami moimi zakupami. Mianowicie ostatnio kupiłam całkiem sporo różnego rodzaju sałat i kiełków, o których chcę Wam teraz przybliżyć nieco informacji.
Dlaczego zdecydowałam się na kiełki?
Otóż są one świetnym źródłem witamin z grupy B, a także przeciwutleniaczy, czyli witaminy A i E.
Ponadto zawierają masę cennych pierwiastków, jak żelazo, wapń, fosfor, czy magnez.
Na przełomie zimy i wiosny ciężko o dobre świeże warzywa i owoce, dlatego też łatwo doprowadzić do braków tych składników.
Jednocześnie kiełki generalnie są niskokaloryczne. Te, które mają nieco więcej kalorii w porównaniu do innych (jak na przykład mieszanka Stir Fry - 127kcal/100g w porównaniu do kiełków lucerny - 23kcal.100g) zawdzięczają to sporej zawartości białka, co jest ich dodatkową zaletą.
Zwykle hasło "kiełki" kojarzy się większości z wegetarianizmem i bardzo restrykcyjną lub nietypową dietą. Nic bardziej mylnego! Przecież w wielu domach w okresie wielkanocnym hoduje się rzeżuchę, co zresztą jest zwyczajem wywodzącym się jeszcze z zamierzchłych czasów szlachty. Ten wielkanocny dodatek ma także wiele zbawiennych właściwości, o których przeczytacie u mnie już niedługo.
Jak zatem jeść kiełki? Ilość możliwości jest niezliczona. Świetnie sprawdzają się jako składnik sałatek, można dodawać je do kanapek. Osobiście bardzo przypadł mi do gustu pomysł mieszania ich z serkiem wiejskim. Taką mieszankę zamykam w pojemnikach i trzymam w lodówce. Można je wówczas potraktować jako zwykły dodatek do serka i zjeść jako malutką przekąskę, ale także można użyć tej mieszanki jako pasty do pieczywa.
A Wy jadacie kiełki?
Jeśli tak, to macie jakieś nietypowe "patenty" na ich zastosowanie?