Zdecydowanie przyznaję, że to świetne doświadczenie. Kilka stylów tańca – salsa, bachata, kizomba i zouk, 13 sal do wyboru i kilka godzin zajęć dziennie, a do tego nocne imprezy – oto przepis na genialne wydarzenie taneczne! Cała kopalnia nowych umiejętności płynęła od instruktorów z całego świata, którzy w środowisku uchodzą za sławy. Wszystkie figury i kroki były pokazane, wytłumaczone i przećwiczone.
Dodatkowo wśród uczestników także przeważali obcokrajowcy, dzięki czemu można było zobaczyć, jak tańczy się w pozoru te same tańce w innych krajach. Osobiście, wybrałam jedynie część z dostępnych stylów, czyli bachatę i salsę, ale nie żałowałam. Trenowałam zarówno w parze, jak i solo, a nauczyłam się i dowiedziałam naprawdę sporo.
A Wy uczestniczycie w warsztatach ze swoich ulubionych dziedzin?
Jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się w mojej kuchni, siłowni i nie tylko, znajdziecie mnie także na
oraz