Oczko: Ponieważ Kurczak wyfrunął mi na Dolny Śląsk, rzadko kiedy zdarza nam się teraz wcielać w rolę restauracyjnych króliczków doświadczalnych. Ale korzystając z ostatniego jej wyjazdu do Warszawy, spotkałyśmy się na makaronie w pizzeri La Bufala. Na dobry początek zamówiłam cappuccino (małe i nieco kwaśne), otworzyłam książkę i czekałam. Kiedy Agata już przyszła – szybko zamówiłyśmy makaron.
Agata: Widząc twoje małe cappuccino od razu zrezygnowałam z tej przyjemności. Wolę duże! Wchodząc tu miałam złe przeczucia i jeszcze ten napis pizzeria, a w karcie mnóstwo makaronów do wyboru… Z naszego doświadczenia wiem już, że taka kombinacja to zło ;)
O: Nie chcę nic mówić, ale ja to przeczuwałam w momencie, kiedy wytypowałaś to miejsce ;P No ale raz kozie śmierć. Biorąc pod uwagę nabyte już doświadczenie postanowiłam wybrać coś z najprostszych makaronów z tej przebogatej karty. Ostatecznie postawiłam na Spaghetti Carbonara.
A: Acha! To dlaczego nic nie mówiłaś?! Foch! ;P Pójdziemy następnym razem do Twojej propozycji ;) A wracając do makaronu – nie mogłam się zdecydować, co wybrać. Chciałam w sosie śmietanowym, ale bałam się, że (jak to bywa w tego typu miejscach, czyli pizzeriach) będzie mdłe i niesmaczne. W końcu zdecydowałam się na Penne Burina z włoską kiełbasą i cukinią. W sosie śmietanowym oczywiście.
O: Makarony pojawiły się w miarę szybko… na wielkich, wymyślnych talerzach. Dokładnie takich, jakich nie lubię w restauracjach. Sam makaron – no cóż, nie był szczególnie smakowity. Dla głodnego byłby idealny, dla mnie niekoniecznie. Jadałam lepsze carbonary, ot chociażby
tutaj w Ora Basta. I cieszyłam się, że nie wzięłam makaronu z dodatkiem śmietany.
A: Mnie twój bardziej podszedł, choć według mnie bardzo tłusty. Mój natomiast… miał chyba zwarzoną śmietanę, a sama kiełbasa była dziwna w smaku. No nie smakowało mi – mdłe jakieś takie.. Choć – trzeba to przyznać – obsługa zasługuje na pochwałę, prawda?
O: O tak! Pani kelnerka nie dość, że ładnie wita przy wejściu, to obsługuje dość szybko. Za to piąteczka. Sam lokal w kwestii wystroju – dość typowy jak na polsko – włoską pizzerię. Duży plus za włoską muzykę w tle (mimo że ciut za głośną), ale za to ogromny minus za włączony, podwieszany telewizor z wyciszonym głosem i teledyskami na MTV. W sumie to do dzisiaj się zastanawiam, jaki był cel w tym, że został włączony. Ani nie pasował klimatem, a na dodatek przeszkadzał oczom. Podsumowując i uśredniając – daję 3/6. Tak - znowu okazuje się, że pizzeria to jednak nie najlepsze miejsce na makaron.
A: Ja oceniam podobnie jak ty i daję 3/6.
_________