Podobno zwyczaj puszczania kobiety przodem w drzwiach ma swoje początki w epoce kamienia łupanego. Kobieta wchodziła pierwsza do jaskini, tak sprawdzano czy w środku są niedźwiedzie. Przez całe lata kindersztuba ewoluowała. Przestano traktować niewiasty jak wabik na niedźwiedzie, dano jej stanik, prawo głosu i pigułkę antykoncepcyjną. Nasze babki rozpasane taką swobodą postanowiły iść dalej. Wynaleziono feminizm i równouprawnienie. Rzesze kobiet jeździły traktorami, murowały i domagały się damskiej wersji maszynki do golenia. Jak już wszystko dostały to zrobił się problem. Nagle okazało się, że panie mają większe jaja niż panowie. To panie latają z młotkiem i wbijają gwoździe, a pan szlocha nie mogąc dopiąć rurek na wymizerowanej dupce. To panowie wpadają w głęboką zadumę nad wyborem kremów pod oczy. Kiedyś widok faceta wychodzącego od kosmetyczki wywoływał społeczny rechot, dziś nawet menele patrzą na takiego z podziwem.
Panie, jak na kobiety przystało same nie wiedzą czego chcą. Szlochający pan w rurkach? Wzbudza w paniach odrazę pomieszaną ze współczuciem. Brutal o wyglądzie drwala z Rosji? Pewnie bił będzie, szlajał się, pił i zachowywał się jak gbur. Chciałyśmy uprawnienia to mamy. O dziwo feminizm i równouprawnienie kończy się, kiedy trzeba wtargać meble do mieszkania i nosić zakupy. Wtedy nawet najtwardsze kobiece sztuki miękną i okazuje się, że nawet wątłe męskie ramię jest pomocne.
Z drugiej strony są panie, które zamiast niezależności i trzech kotów mają silny instynkt opiekuńczy i taka sierotka w rurkach, zagubiony w matriksie, zabiedzony intelektualista to jest szczyt orgii i fantazji.
Drogie panie. Znacie się. Wiecie, jakie możecie być upierdliwe, marudne, kapryśne, wredne i złośliwe. Znacie swoje wady. Znacie zalety. Czasem te pierwsze dominują, co robić, nikt nie jest doskonały. Jeśli mimo całej waszej jędzowatości stoi obok was osobnik męski, stoi i nie chce was spalić na stosie, szanujcie go mimo rurek lub zamiłowania do gier RPG. Jeśli mimo waszej dużej dupy, małego biustu, krzywego oka, cellulitu, garba i niewydepilowanych nóg, osobnik patrzy w was jak w obraz – to miłość! Tak, zwykła miłość. Nie kombinujcie, nie obrzydzajcie mu życia, dajcie trochę luzu, bo któregoś dnia nie będzie wam miał kto wnieść mebli do mieszkania i nie da po ryju natrętom. Doceńcie. Nie zawsze musicie mieć jaja ze stali.
Chłopy, nawet te chude są łase na słodkie. Słodkie oprócz tego, że powinno smakować, fajnie by było, gdyby dobrze wyglądało. Taka jest tarta z musem kawowym i owocami. Prosta i wymagająca nocy w lodówce. Czy ktoś powiedział, że deser nie może być podany w formie śniadania do łóżka?
Potrzebujemy ciasto kruche na spód tarty.
Przepis znajdziecie tutaj:
http://ladykitchen.pl/tarta-z-musem-z-mango-i-borowkami/
Na mus:
- dwa pudełka jogurtu naturalnego typu greckiego (2×400 ml)
- 150 ml bardzo mocnej kawy posłodzonej 2 łyżeczkami brązowego cukru
- dwie łyżki miodu
- ziarenka z jednej laski wanilii
- kieliszek likieru kawowego (20 cl)
- 3 łyżki rozpuszczonej żelatyny
- owoce do dekoracji
Jogurt ubijamy z kawą, miodem, likierem i wanilią. Próbujemy. Jeśli za mało kawowe lub słodkie, dodajemy kawę lub miód, lub cukier. Dodajemy żelatynę. Wylewamy na upieczony spód. Dekorujemy owocami i zostawiamy na noc w lodówce.
Smacznego.
Post Tarta z musem kawowym pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.