Tłusty Czwartek. Zmora wszystkich dietetyków i osób na diecie. Wszędzie pączki, faworki i inne drożdżówki. Podobno pączki spożyte w Tłusty Czwartek wcale, ale to wcale nie odkładają się w biodrach. Pobożne życzenia. Obliczono, że w czasie ogólnopolskiego szaleństwa pączkowego, przeciętny Kowalski spożywa 2,5 pączka, co daje 100 milionów pączków zjedzonych w ciągu jednego dnia. Nieźle. Tłusty Czwartek kończy okres szaleństw karnawałowych. Początkowo pączki wyrabiano z ciasta chlebowego i okraszano je słoniną i cebulą, popijając je wódką. Dla mnie bomba, o niebo wolę niż róża i lukier! Dopiero XVIII wiek przyniósł pączki w wersji słodkiej i faworki. Jeden pączek to prawie 400 kalorii. Wiecie co trzeba zrobić, żeby to spalić? Nawet nie pytajcie. Przyjmijmy, że faktycznie kalorii z pączków w ten jeden dzień nie ma. Nie ma i już oraz idzie w biust, a nie w biodra i brzuch. Gdyby ktoś jednak koniecznie chciał spalać kalorię po pączku, to jeden pączek to 2,5 godziny gadania przez telefon. Więc zawsze z jakąś koleżanką możecie ekhm poćwiczyć.
Jak wiecie pieczenie nie jest moim ukochanym zajęciem. Smażenie pączków w smalcu też średnio mnie nęciło. Jednak jeden podlec wlazł mi na ambicję i proszę bardzo. Są pączki. Jeśli ja umiem, wy też umiecie. Nie jest trudne, ale robi cudowny bajzel w kuchni. Poczytałam, podpytałam babci i znajomych cukierników, pokombinowałam i są. Pączki. Najlepsze pączki w internetach!