Nie jestem romantyczna. Ten smutny fakt dopada mnie za każdym razem jak oglądam komedie z założenia romantyczne lub filmy z oświadczyn. Fakt mojej aromantyczności jest dziwny, bo w sumie jestem kobietą i powinnam się wzruszać przy kwiatach, zachodach słońca, wierszach czytanych nad Wisłą i wzdychaniem pod gwiazdami. Tymczasem kwiatów nie lubię, nigdy nie wiem co z bukietem zrobić. Zachody słońca interesują mnie tyle co nic, znaczy interesują mnie jak jest okrutnie gorąco, wtedy czekam z utęsknieniem na zachód, szepcząc pod nosem: „zachodź uju!!”. Poezja… hmm… w tej dziedzinie Najcierpliwszy postanowił mnie wyedukować i chyba poległ. W sumie to poezję obrzydził mi ten podły alkoholik Świetlicki i jego projekcje produkowane zaraz po zasłużeniu się mocno na polu konsumpcji wyrobów monopolowych. Natomiast gwiazdy interesują mnie raz w roku. Jak jest noc meteorów. Wtedy zastanawiamy się z Najcierpliwszym jak czuły się dinozaury przed uderzeniem asteroidy i gdzie znalazłaby się nasza noga, jak by urwało nam ją w wyniku uderzenia takiego maleństwa. Zero romantyzmu.
Na szczęście Najcierpliwszy nie przejawia chęci nawracania mnie siłą na romantyzm. Może dlatego, że sam jest w pewnym stopniu ułomny w tej materii i ewentualne oświadczyny wyglądałyby w ten sposób, że od niechcenia rzuciłby: „tam leży pierścionek, załóż, żenić się chce”. Mi to odpowiada jak najbardziej. Opcja oświadczyn na wieży Eiffela nie wchodzi w rachubę, bo będziemy zajęci zastanawianiem się jak bardzo rozpłaszczy się ciało po upadku z takiej wysokości. Chyba jesteśmy dziwną parą. Romantyczne kolacje też odpadają, bo najprawdopodobniej od płomienia świecy spaliłabym sobie grzywkę, a Najcierpliwszy brodę. Pozostają zwykłe kolacje, obiady i śniadania, które jemy razem, gadamy i jest fajnie.
Dziś proponujemy makaron ze szpinakiem, bryndzą i oscypkiem, z domowym sosem pomidorowym. Jak nie macie bryndzy i oscypka to może być feta tudzież biały ser i parmezan lub dobry, ostry ser żółty.
Potrzebujemy:
- opakowanie makaronu duże muszle
- około 3 kg pomidorów dobrej jakości
- jedną czerwoną paprykę
- 2 cebule
- 5 ząbków czosnku (lub mniej, jeśli ktoś nie lubi)
- szklankę bulionu drobiowego
- 3 pęczki świeżego szpinaku lub dwa opakowania mrożonego
- 1 jajko
- 40 dkg bryndzy owczej, kostka fety lub półtłusty twaróg – co kto woli
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa
- ser do posypania – oscypek, dziugas, inny ulubiony
Zaczynamy od sosu: pomidory obieramy ze skóry i pozbawiamy pestek. Paprykę pieczemy w piekarniku „na czarno”, wsadzamy do miski, miskę przykrywamy szczelnie folią i po ostudzeniu obieramy paprykę ze skóry. Cebulę i czosnek drobno siekamy. W garnku z grubym dnem rozgrzewamy 2 łyżki oleju, podsmażamy na nim cebulę i czosnek. Dodajemy pomidory obrane i bez pestek, obraną paprykę i chwilę dusimy. Po 15 minutach dolewamy bulion i miksujemy sos blenderem. Doprawiamy solą, pieprze, szczypta cukru i odrobiną cynamonu.
Nadzienie do makaronu: szpinak przesmażamy na odrobinie oliwy, dodajemy ząbek czosnku, sól, pieprz i szczyptę gałki, odstawiamy do ostudzenia. Dowolny ser miksujemy z solą, pieprzem, jajkiem i jednym ząbkiem czosnku. Dodajemy szpinak. Możemy zostawić szpinak w dużych kawałkach lub – tak jak ja – zmiksować wszystko na gładką pastę. Do pasty dodajemy garść startego sera, którym będziemy posypywać makaron. Mieszamy.
Na dno naczynia do zapiekania wylewamy sos, tak żeby przykrył dokładnie dno. Faszerujemy makaron surowy. Dojdzie nam bez problemu w sosie i parze, a my nie będziemy kląć faszerując miękkie muszelki. Makaron układamy na sosie. W miejsca między makaronem dolewamy sos. Foremkę przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Zostawiamy na 20 min. Po tym czasie ściągamy folię, posypujemy serem i dajemy jeszcze na 10 min do pieca. Wyciągamy i odstawiamy na 10 min, żeby lekko przestygło i masa się ściągnęła. Posypujemy ulubionymi ziołami, szczypiorkiem, rzeżuchą, kiełkami.
Smacznego!
Post Makaron ze szpinakiem i bryndzą pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.