Jeśli nie jesteś fanem bądź fanką piłki nożnej, to właśnie teraz zadajesz sobie pytanie – Jak przetrwać Euro? Mądre blogi i jeszcze mądrzejsze portale podsuwają rozwiązania typu – idź do kosmetyczki, do kina lub do koleżanki, znajdź hobby i pod żadnym pozorem nie przeszkadzaj osobnikowi przed telewizorem! Niezły terroryzm. Nie wiem, dlaczego większość piszących te rady zakłada, że kibicują tylko faceci i my kobiety, po pierwsze nie wiemy nigdy którzy to są „nasi” ani co to jest spalony i „po cholerę ten sędzia”. Otóż kibicowanie nie ma płci. Kibicują wszyscy. I pół biedy, jeśli przebywające pod jednym dachem stadło wspólnie oddaje się radosnym rykom przed odbiornikiem. Problem zaczyna się wtedy, gdy połowa stada odmawia patrzenia na 22 spoconych facetów i jeden świński pęcherz. Co wtedy? Jak żyć? Jak nie zabić? Odpowiedź na te i na inne pytania postaram się zawrzeć w tekście.
Najważniejsze to nie dać się zastraszyć! Z terrorystami się nie negocjuje! Chcesz telewizor? Proszę baszo-wyskakuj z kasy na kino albo oddawaj laptopa! Serio, nie musicie wisieć nad głową i sapać złowrogo. To tylko 90 min plus ewentualna dogrywka. Dłużej siedzimy czasem w wannie lub u fryzjera. Ba! Niektórzy dłużej na tronie siedzą, studiując etykiety od domestosu i proszku do prania. To jest 90 minut świętego spokoju. No może nie całkowicie świętego, bo okazjonalne ryki mogą zaburzyć czułą kontemplacje świata.
Nie bądźmy podli. Chce siedzieć i dostawać palpitacji, niech siedzi, nie utrudniajmy i nie miotajmy się jak wściekli z odkurzaczem. Serio chcecie marnować czas wolny, czas, na którego brak narzekacie, na takie pierdy?? Siedzi, nie rusza się, oddycha, ryczy – znaczy żyje i ma się dobrze! Takiego osobnika należy zostawić i oddać się swoim zajęciom.
Nie wiem co za kretyn wymyślił, żeby przygotować się na to, że na czas Euro połowa lodówki jest zajęta przez piwa? Człowieku! Po pierwsze nie ma prohibicji, po drugie połowa lodówki średniej pojemności mieści 47 puszek piwa, więc jeśli meczu nie oglądasz z jakąś siedemnastoligową drużyną piłkarską to jesteś zwykły alkoholi i tobie leczenia potrzeba, a nie rozgrywek! Ten sam geniusz błysnął inteligencją i oświadczył, że podczas Euro nie można liczyć na nic ze strony partnera-ani na seks, ani na uwagę. No bicz plis – rozumiem, że jak się mecz skończy to będziesz powtórki oglądał w kółko, żeby jakoś pozostałą część dnia zająć. Jedno jest pewne – cokolwiek siedzi przez TV i dostaje migotania przedsionków, będzie chciało jeść. Mimo poziomu komunikacyjnego ameby, jednostka kibicująca pochłania dużo i nawet czuje smak, więc podanie psich chrupek z mlekiem odpada. Doskonale sprawdza się guacamole z nachosami na wypasie.
Jak zrobić guacamole to sprawdźcie tutaj http://ladykitchen.pl/guacamole/
A do guacamole przygotowujemy nachosy z wołowiną, jalapeno, cebulą i serem.
Potrzebujemy:
paczkę dobrej jakości nachosów
0,3 kg mielonej wołowiny
1 łyżkę oleju
przyprawę do taco lub potraw meksykańskich
jedną drobno pokrojoną cebulę czerwoną
ostrą papryczkę (można pominąć)
szklankę startego, ostrego żółtego sera
Wołowinę wrzucamy na rozgrzany ogień i na dużym płomieniu szybko smażymy. Doprawiamy przyprawą. Jak odparuje cała woda ściągamy i zostawiamy do ostudzenia. Na blasze do pieczenia wyłożonej papierem rozkładamy nachosy, na to dajemy wołowinę, cebulę, opcjonalnie papryczki i posypujemy serem. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni, na 10 minut, żeby się ser rozpuścił. Całą blachę i miskę guacamole podsuwamy amebie pod nos i cieszymy się wolnością.
Ogólnie nie rozumiem tej histerii związanej z Euro. Tego szykowania się jak na wojnę, tych nadziei gaszonych przez głębokie rozczarowania. Jednak rozumiem potrzebę kibicowania. Swego czasu z wypiekami na twarzy oglądałam curling, serio! Emocje wzbudzał we mnie gość z miotłą, froterujący lód… Nie rozumiem dzikich awantur o oglądanie meczu. Ludzie to tyle czasu dla siebie! Seriale, gry, książki, leżenie w wannie, ploty przez telefon. Nie bądźmy nadętymi księżniczkami, czy urażonymi księciuniami i nie każmy sobie organizować czasu i nie żądajmy nieustającej atencji. Związek to też poświęcenia, tak mówią. Nie trzeba wam poradników i rad jak przetrwać, nie trzeba wam wojny płci, wam trzeba kopa. Znajdźcie swoje hobby, poszukajcie czegoś nowego, popatrzcie w sufit, pobądźcie sami ze sobą. To działa!! Będziecie wypoczęci i w pokoju zastaniecie uśmiechniętą amebę, patrzącą na was z wdzięcznością! Warto!
Post jak przetrwać Euro pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.