Kochani,
przez kolejne dni odwiedziłam sporo miejsc z Baltazarem. Podświadomie oglądałam wszystko co japońskie, ale głównie szukałam miejsc, gdzie moglibyśmy chodzić z Baltim. Skupiłam się na odwiedzaniu parków, szukaniu placów zabaw, tych na zewnątrz jak i tych w środku w razie brzydkiej pogody. Niestety z tym było delikatnie mówiąc słabo. Z biegiem dni zaczęłam rozumieć, że Japonia mimo ogromnej nowoczesności wokół, jest jednak bardzo w tyle w niektórych sprawach np. w tych dotyczących dzieci i udogodnień dla nich.
Jak już pisałam, naszym pierwszym odnalezionym miejscem był Community Square. Przypominało to betonowe boisko, ale przynajmniej mogliśmy troszkę pobiegać z Baltazarem; jest mu to bardzo potrzebne. Po Kumagaya’i Balti porusza się tylko „za rączkę” lub w wózku, ponieważ cały czas metr od nas są ruchliwe ulice. Bardzo zależało mi na miejscach dostosowanych dla dzieci, aby mógł się wyszaleć.![IMG_0370](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0370.jpg?w=560)
![IMG_0405](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0405.jpg?w=560)
![IMG_0374](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0374.jpg?w=560)
![IMG_0437](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0437.jpg?w=560)
![IMG_0438](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0438.jpg?w=560)
Nawet w takim miejscu zabawa może być super :)
Kolejnego dnia odwiedzając parki widoczne na google maps natrafiliśmy na pierwszy plac zabaw w tym mieście. Byłam tak rozczarowana ogólnym brakiem miejsc dla dzieci, że cieszyłam się choćby z takiego. Potem nazwałam go „placem zabaw jak z horroru”. Jakość zabawek wpłynęła na taką ocenę, ale pewnie też to, że byliśmy na nim późnym popołudniem i robiło się ciemno.![IMG_0542](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0542.jpg?w=560)
![IMG_0541](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0541.jpg?w=560)
![IMG_0524](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0524.jpg?w=560)
![IMG_0540](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0540.jpg?w=560)
![IMG_0543](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0543.jpg?w=560)
![IMG_0526](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0526.jpg?w=560)
![IMG_0522](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_0522.jpg?w=560)
Przyznajcie, że straszny? :P
Na szczęście w kolejnych dniach poszukiwania miały lepszy rezultat. W poszukiwaniach miejsc do zabawy dla Baltika chwytałam się już wszystkiego. Kolejnego dnia zaczepiłam bardzo miłą panią sprzątającą, która choć kilka słów znała po angielsku i nakierowała mnie na park, którego wcześniej nie zauważyłam w aplikacji google maps – o nazwie „Central Park”. Park znajdował się ok 10 minut od hotelu, ale dlaczego wcześniej go nie zauważyłam? Nie mam pojęcia. Tu jest dużo miejsc widmo, o których opowiem innym razem :P
Central Park okazał się strzałem w dziesiątkę, spełnieniem moich marzeń. Już ze spokojem patrze na kolejne tygodnie tu . Z takim cudownym miejscem poradzimy sobie z Baltim na pewno. ![IMG_1508](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1508.jpg?w=560)
![IMG_1509](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1509.jpg?w=560)
![IMG_1381](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1381.jpg?w=560)
![IMG_1446](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1446.jpg?w=560)
![IMG_1458](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1458.jpg?w=560)
![IMG_1445](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1445.jpg?w=560)
![IMG_1474](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1474.jpg?w=560)
![IMG_1390](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1390.jpg?w=560)
![IMG_1436](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1436.jpg?w=560)
![IMG_1421](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1421.jpg?w=560)
![IMG_1397](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1397.jpg?w=560)
![IMG_1429](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1429.jpg?w=560)
![IMG_1440](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1440.jpg?w=560)
![IMG_1468](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1468.jpg?w=560)
![IMG_1467](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1467.jpg?w=560)
![IMG_1475](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1475.jpg?w=560)
![IMG_1481](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1481.jpg?w=560)
![IMG_1497](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1497.jpg?w=560)
![IMG_1485](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1485.jpg?w=560)
![IMG_1501](https://kwiatpomaranczy.files.wordpress.com/2018/01/img_1501.jpg?w=560)
Zdecydowanie ten plac różni się od tego „jak z horroru”, nie uważacie?
Podekscytowana tym miejscem od razu wysłałam zdjęcia mojej starszej siostrze i zamiast zachwytów usłyszałam to: „jakie to smutne, że na takim placu bawi się tylko jedno dziecko…” Niewątpliwie miała rację. Jak dotarliśmy na miejsce na placu bawiła się dwójka innych dzieci, ale po 5 minutach już ich nie było, wiec cały plac był do naszej dyspozycji.
Tak wracaliśmy do domku. Cali w glinie, brudni, ale szczęśliwi i z wypiekami na twarzy :P
Do następnego:*