Kochani,
Cudownie mijały nam pierwsze miesiące życia Baltazarka.
Nadszedł w końcu czas, aby naszego sześciomiesięcznego wówczas synka ochrzcić. Od razu wiedzieliśmy, że chrzest zorganizujemy na wiosnę. Majówka wydała nam się najodpowiedniejsza, więc wyznaczyliśmy sobie datę na pierwszy dzień maja 2016 roku. Kiedy już bilety na samolot dla całej rodziny mojej siostry z UK były zakupione nadszedł czas spotkania w parafii. Wcześniej proszono nas o późniejsze przyjście, gdyż nie było osoby decyzyjnej. I tak niewątpliwie ważna kwestia; czyli ustalenie konkretnej daty stale się odwlekała. Może trochę pochopnie, ale uznaliśmy, że w razie problemów znajdziemy inny kościół, który zgodzi się zorganizować chrzest pierwszego dnia maja.
Oczywiście okazało się, że w naszym kościele chrzty organizowane są jak na złość w 2 i 4 niedzielę miesiąca, a 1 maja wypadał oczywiście w pierwszą. Na szczęście Ojciec z naszej parafii był tak miły, że zgodził się na chrzest indywidualny 1.05.2016 roku; zaraz po mszy świętej.
Tę kwestie mieliśmy załatwioną. Uff…
Od zawsze wiedzieliśmy, że przyjęcie dla rodziny zorganizujemy w Pałacu Kościeszy w Przyjaźni. W sumie wiedzieliśmy to od momentu, gdy trafiliśmy tam po raz pierwszy (o tym możecie przeczytać TU), a upewniliśmy się co do naszej decyzji, gdy odwiedziliśmy Pałac Kościeszy po raz drugi (o czym przeczytacie TU). Będąc tam i delektując się menu degustacyjnym wiedzieliśmy, że bardzo chcielibyśmy aby nasze rodziny mogły spróbować tych pyszności i znaleźć się choć na kilka godzin w tym kulinarnym niebie. Zatem nasze przyjęcie z okazji chrztu Baltika nie było standardowym obiadem. Miało polegać na tym, że każdy gość otrzyma ośmiodaniowe menu degustacyjne uwieńczone minitorcikiem „malinowa rozkosz” z kawiarni T. Dekera; identycznym z tymi, z których składał się nasz tort weselny sprzed ośmiu lat.Krzyś jak to Krzyś wynalazł bardzo intratną ofertę Pałacu Kościeszy obejmującą pobyt w Pałacu podczas całej majówki (dwa noclegi, 2 śniadania i 2 obiadokolacje).
Zatem plan był taki: zapraszamy tylko naszych rodziców i rodzeństwo z partnerami/mężami i ich dzieci; ostatecznie również dzieci, które akurat będą pod opieką mojej mamy w pogotowiu opiekuńczym, które prowadzi w Słupsku. Dzięki czemu spędzimy razem z najbliższymi całą majówkę.
Pierwszy dzień miał być elegancki; msza w kościele, chrzest, uroczysty obiad składający się z ośmiodaniowego menu degustacyjnego i już mniej formalne acz miłe spotkanie po kolacji w naszym apartamencie (apartament 215 ma osobną sypialnię i salon dzięki czemu cały wieczór mogliśmy spędzić razem z najbliższymi). Następnego dnia miało być już coś bardziej nieformalnego, spokojnego i absolutnie na luzie. Zdecydowaliśmy się na odwiedzenie arboretum w miejscowości Wirty, gdzie poza cudownym spacerem za drobną opłatą rozpalono specjalnie dla nas ognisko, na którym piekliśmy kiełbaski. Oczywiście wszystko było wcześniej ustalone, więc i prowiant był przygotowany, a nawet piwo bezalkoholowe.
Ubranko Baltika oczywiście zakupione zostało z COODO FOR KIDS.
W sobotę 30.04.2016 roku wszystko się zaczęło. Po południu pojechaliśmy do Pałacu Kościeszy odebrać klucz do apartamentu dla rodzinki mojej siostry, która miała przylot ok 22:00 tego dnia. Przylecieli z dwójką małych dzieci o bardzo późnej porze, więc wszystko musiało być perfekcyjnie przygotowane. W sypialni mieli przygotowane łóżeczko turystyczne, a w salonie basen z kulkami (zresztą prezent od nich dla Baltika z okazji chrztu), napoje, przekąski, malowanki, mazaki i inne „przyjemności”. Krzyś odebrał całą rodzinę z lotniska i zawiózł do Pałacu.
W dzień swojego chrztu 01.05.2016 roku Baltazarek całą mszę był cudownie grzeczny. Leżał pięknie i obserwował co ciekawego dzieje się wokół niego. Po mszy sam obrządek chrztu trwał ok 15 minut. Wszystko poszło dobrze, wręcz idealnie.
W Pałacu Kościeszy jak zwykle było pięknie. Sala perfekcyjnie przygotowana, a stół pięknie nakryty. Na sali rozłożona była dodatkowo mata piankowa, basenik z kulkami, bujaczek, pałąk z zabawkami, plastikowy samochodzik i mnóstwo innych drobniejszych zabawek, aby dzieci podczas obiadu również miały co robić. Zatroszczyliśmy się o wszystko. Przed podaniem pierwszych dań zdążyliśmy również zrobić rodzinne zdjęcia.Rodzina Clapp w komplecie: moja siostra Agnieszka z mężem Martinem i Archie’m i Lucy.Agnieszka z Lucy.Wszyscy goście w komplecie.Trzy siostry: Agnieszka (mama Archie’go i Lucy), ja (Baltik) i najmłodsza Anetka (z malutką Polą w brzuszku).Uwielbiam to zdjęcie.
Tak rzadko się zdarza, że moi rodzice mają trzy córki w jednym miejscu i w jednym czasie. Dlatego zdecydowaliśmy się na fotografa w tym szczególnym dniu, aby mieć pamiątkę na całe życie. Ostatnie tego typu zdjęcie mamy zrobione na początku lat 90tych.Miałyśmy z Agnieszką super kokardki; a Anetka całkiem twarzowy kapelusik :P A tę różową bluzkę z chęcią nosiłabym teraz; oczywiście w większym rozmiarze.
A tak wyglądały dania z naszego menu degustacyjnego. Chyba nie udało się zrobić zdjęć wszystkich potraw, ale większości na pewno tak.Na ostatnim zdjęciu pokazane jest jak pięknie szef kuchni podał (z dodatkowymi elementami: ptasim mleczkiem i lodami) nasz minitorcik „malinowa rozkosz”.
Poniżej kilka zdjęć z przyjęcia: