Mam broń do walki z jesienną nostalgią. Rozkosznie kruchą i obłędnie pachnącą słodką tartę ze śliwkami. Jeden jej kawałek, filiżanka mocnego espresso i można stawiać czoło ponuremu światu.
Nie dajcie się prosić, zagniećcie ciasto i wyruszcie w tę śliwkową podróż. Nie ma lepszych owoców teraz niż one. Śliwki miękkną w piekarniku i stają się jeszcze słodsze. Spieszcie się tylko, bo te najlepsze na straganie nie będą czekać do zimy.
Składniki:
- 200 g mąki
- 50 g migdałów zmielonych
- 125 g masła
- jajko
- łyżeczka śmietany
- 0,5 kg śliwek
- łyżeczka cynamonu
- pół łyżeczki kardamonu
- 0.5 szklanki cukru
- pół szklanki posiekanych migdałów
- szczypta soli
Mąkę i migdały przesiać, dodać pokrojone w kostkę masło, zagnieść. Dosypać 2 łyżki cukru, śmietanę, szczyptę cynamonu oraz jajko i zagnieść ciasto. Zawinąć w kulkę i schować na pół godziny do lodówki. Po wyjęciu od ciasta odciąć 1/3, owinąć w folię i schować do zamrażarki. Pozostałe ciasto rozwałkować i wyłożyć nim formę do tarty. Ponakłówać widelcem wyłożone ciasto i wstawić formę do piekarnika nagrzanego na 175 stopni. Piec 10 minut. Po wyjęciu na cieście poukładać pokroijone na kawałki wypestkowane śliwki. Posypać je posiekanymi migdałami, cynamonem, kardamonem i pozostałym cukrem. Wyjąć resztę ciasta z zamrażarki i zetrzeć je na tarce o grubych oczkach na wierzch śliwek. Ponownie wstawić do piekarnika i piec około 20 minut.