Uwielbiam to robić. Czytać ciekawe książki i wydawać na ich temat swoją opinię. Mam to szczęście, że książki, które ostatnio trafiają w moje ręce, to istne perełki. Nie tak dawno miałam przyjemność przeczytać i zrecenzować książkę Dieta i trening wydawnictwa Samo Sedno. Dziś mam w ręku kolejne arcydzieło tegoż Wydawnictwa – Bieganie dla początkujących i zaawansowanych, której autorem jest Grzegorz Rogóż. Zapraszam Was w podróż po stronach książki.
Warto czytać wstępy. Dlaczego?
Bo wiemy czego naprawdę możemy się spodziewać. Autor zaskarbił sobie od razu moją uwagę tym oto fragmentem: „Znane są dwa rodzaje poradników. (…) Ujmują (…) zagadnienia na tyle pobieżnie, że średnio zaawansowany biegacz niczego nowego się z nich nie dowie. Przeciwieństwem tego typu publikacji są swoiste biblie autorstwa praktyków i teoretyków treningu. Wiedza zawarta w takich wydawnictwach jest perfekcyjnie bezbłędna, ale podana na poziomie, którego większość amatorów zwyczajnie nie rozumie.” I tu od razu przyszły mi do głowy wszystkie plany treningowe na maraton, które starałam się ogarnąć. Przecież ja tylko chciałam go na początek przebiec. Swój pierwszy w życiu maraton. Przebiec… I już! Musiałam się więc do niego jakoś przygotować. Ale te wszystkie średnie HR na 75% mocy, czy jakoś tak… Dziesięć minut biegu, ileś marszu, w tempie raz maratońskim, raz jakimś tam. Nawet dobrze nie umiem tego powtórzyć. No i jak mam biec na treningu w tempie maratońskim, jak ja po pierwsze nie wiem jakie jest to tempo, a po drugie, bez względu na dystans, i tak biegam tak samo. A z kartką papieru z wytycznymi zwykle nie udaję się na trening. Raczej zabieram ze sobą coś bardziej przydatnego. Na przykład wodę ;)
Motywacja i przyjemność
Na czternastej stronie w moje oczy rzuciło się hasło MOTYWACJA. Przeczytawszy ten niewielki podrozdział zaczęłam zastanawiać się co kierowało mną, że akurat ten sport zaczęłam uprawiać. I choć pewnie każdy znajdzie wiele powodów, dla których biega, to mnie rzuciło się w oczy nowe hasło – PRZYJEMNOŚĆ. Dzięki temu, chyba w końcu pierwszy raz skupiłam się na myśleniu dlaczego właściwie biegam. Zaczęłam zastanawiać się także, dlaczego czasami, choć biegam już od kilku lat, zdarzają mi się przerwy w bieganiu. Przeczytawszy jednak całą „PRZYJEMNOŚĆ” zrozumiałam, że czasami po prostu tak jest, że obowiązki wypierają nasze „chciałabym” i nie należy się z tego powodu biczować. Po prostu teraz jest tak, a później będzie inaczej. I już. Bez filozofii, drugiego dna, a przede wszystkim bez poczucia winy. Patrz „17.” poniżej.
Fot: www. fotomaraton.pl
17.
Przy siedemnastej stronie polubiłam autora, gdy przeczytałam, że „bieganie stanowi moją pasję, ale rozumiem, że bez rodziny i pracy nie mogę funkcjonować jako normalny człowiek i obywatel. A zatem choć kocham ten sport, to na liście moich życiowych priorytetów jest na czwartym lub piątym miejscu.” No wreszcie ktoś to powiedział! – pomyślałam.
Bo… taka sytuacja…
Ty wiesz (i wcale Ci się nie wydaje), że Twoja doba jest za krótka, do spłacenia masz kredyt we frankach, pracę na co najmniej dwóch etatach, dom, rodzinę, zakupy, rachunki, kłopoty i… bieganie, na które zaczyna brakować chwilami czasu. Ale ktoś „życzliwy” oceniająco poucza: „Nie no, tak nie można. Co jak co, ale na trening to czas zawsze musisz znaleźć. Nie szukaj wymówek.” Wtedy nic nie mówisz, bo 16 godzin aktywności na najwyższych obrotach pozbawia Cię siły znacznie bardziej, niż niedzielny półmaraton. Milkniesz i pomimo wszystko cierpisz w poczuciu winy…
Po przeczytaniu książki ten stan będzie już historią. Jak u mnie
Drogi Autorze – dziękuję! Wyzwolił mnie Pan od poczucia winy, w które wbijali mnie niektórzy „mędrcy” mający czas na wszystko, łącznie z pouczaniem i dłubaniem w nosie Być może nie są frankowiczami Dzięki Panu zrozumiałam, jak właściwie czerpać radość z najcudowniejszego sportu na świecie! :)
18.
Przy osiemnastej stronie pomyślałam: Kurczę, ale to bieganie jest fajne. Dlaczego tak późno w życiu zaczęłam i czemu zmarnowałam tyle lat?
Fot: www. fotomaraton.pl
24.
Przy dwudziestej czwartej poczułam, że autor jest chyba moim bratem syjamskim, gdy rzekł, że „hobby ma sprawiać przyjemność”. A jeśli nie uda ci się pojechać na zaplanowane zawody – trudno. „Nie traktuj tego jak ciężkiego uchybienia. Czuj umiar.”
31.
I takim sposobem znalazłam się, nawet nie wiem kiedy, przy trzydziestej pierwszej stronie. Jakbym czytała beletrystykę. Cudownie jest mieć zarówno lekkie pióro i lekki krok. Mam nadzieję, że czytając kolejne strony zwiększę swe szanse na to drugie. Bo z pierwszym nie jest chyba jakoś najgorzej
Poradnik
Nie wiem na ile książka ta będzie przydatna osobom, które w bieganiu osiągnęły już bardzo wiele, ale jestem pewna, że dla kogoś, kto dopiero zaczyna, będzie to nie lada gratka móc korzystać z zawartych w niej informacji. Mnie bardzo przypadł do gustu sposób, w jaki autor traktuje bieganie. Z jednej strony bardzo poważnie, z drugiej w kategoriach hobby, które jest dopełnieniem życia, a nie jego gwoździem. Cale mnóstwo bardzo przydatnych informacji, znajdą w książce także i ci, którzy jak ja mają za sobą już wiele startów, ale do tych większych i bardziej wymagających dopiero się przygotowują. I nie będą to informacje wyłącznie techniczne, ale także z pogranicza psychologii. Takie, jakich nigdzie indziej nie znajdziecie!
Mam nadzieję, że Bieganie dla początkujących i zaawansowanych stanie na Waszych półkach obok książki Dieta i trening, tak jak u mnie i będziecie po nią sięgać równie często, jak po butelkę z wodą. Oczywiście dopóki nie opanujecie wszystkich najistotniejszych tajników Oto Samo Sedno!
A potem spełniajcie swoje marzenia. Jak ja