Chyba ze 150 lat nie jadłam sosu tatarskiego. Po pierwsze, nigdy nie miałam na niego jakiejś specjalnej ochoty, po drugie, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek potrzebowała go do jakiejś potrawy. Sporadycznie jadłam go na jakichś imprezach domowych, ale nic mi nigdy nie urywał (i w sumie całe szczęście). Postanowiłam jednak zamieścić przepis na blogu, w końcu nie tylko ja z niego korzystam. Nakroiłam się, namieszałam, spróbowałam i się zadziwiłam. Pyszny. Naprawdę pyszny. Kwaśny, słodki, bardzo intensywny. Jest bardzo duża szansa, że do niego wrócę. Muszę tylko pomyśleć do czego będzie jeszcze pasował, poza jajkami i śledziem.
Składniki:
8 marynowanych grzybów (mogą być pieczarki)
2 ogórki konserwowe
1 cebula
2 płaskie łyżki jogurtu greckiego
2 płaskie łyżki majonezu
1 płaska łyżeczka musztardy
sok z połowy cytryny
1 łyżeczka cukru pudru
sól
pieprz
Ogórki, cebulę i grzyby kroimy w malutką kostkę. Do słoika wlewamy jogurt, majonez, musztardę i sok z cytryny, dodajemy cukier, sól i pieprz, mieszamy. Cebulę sparzamy wrzątkiem. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą. Na koniec można znowu doprawić solą i pieprzem. Wkładamy do lodówki.