Składniki:
4 filety śledziowe a'la matjas
2 pomarańcze
1 czerwona cebula
garść rukoli
1 łyżka orzechów nerkowca
1 łyżka słupków migdałów
sok z całej cytryny
2 łyżki oliwy extra virgin
pieprz
Śledzie moczymy jakieś 2 godziny w zimnej wodzie, co jakiś czas trzeba wodę wymieniać. Na tym etapie polecam ich spróbować. Jeżeli są nadal dla Was za słone, to sru z powrotem do namoczenia. Po tej operacji, śledzie bardzo dokładnie osuszamy i kroimy w grubsze paski. Cebulę kroimy w półplasterki i przelewamy na sitku wrzątkiem. Pomarańcze obieramy ze skóry, najlepiej nożem, w taki sposób żeby nie pozostała na nich biała błona. Później je filetujemy - wycinamy kawałki owoców między błonami. Orzechy i migdały chwilę prażymy na suchej patelni. Śledzie mieszamy w pomarańczami i cebulą. Dodajemy do tego świeżo mielony pieprz, sok z cytryny i oliwę. Wkładamy wszystko do lodówki przynajmniej na 2 godziny. Przed podaniem, posypujemy orzechami i liśćmi rukoli. Można też spróbować od razu wszystko wymieszać, ale myślę ze orzechy niepotrzebnie nasiąkną sokami, a rukola po prostu zwiędnie. Co do orzechów, to też nie musicie ściśle się trzymać mojej propozycji, dodajcie takie orzechy, jakie akurat macie pod ręką.