Nie przepadam za surowymi jabłkami. Jedyne, które jestem w stanie zjeść, to papierówki. I znowu luka w mózgu, kojarzą mi się z moją śląską (lub bardziej wielkopolską) babcią i nie wiem właściwie czemu. Wszystkie inne jabłka jestem w stanie przyswoić jedynie w postaci gotowanej, pieczonej lub smażonej. Chyba każdy z nas, przynajmniej raz w życiu, miał styczność z ryżem zapiekanym z jabłkami. Prosta potrawa, którą postanowiłam jednak trochę stuningować. Największym strzałem w dziesiątkę była skórka z pomarańczy. Dodajcie ją koniecznie.
Składniki:
1 kubek białego ryżu
2 kubki mleka
3 jabłka
3 łyżki cukru
1 łyżeczka startej skórki z pomarańczy
1 łyżka masła
pół łyżeczki cynamonu
pół szklanki jogurtu naturalnego
miód (opcjonalnie)
(przepis na 4 porcje)
Mleko zagotowujemy, wsypujemy do niego ryż i gotujemy do miękkości, jeżeli jest potrzeba, można dolać gorącej wody. Pamiętajcie o częstym mieszaniu ryżu, lubi przywierać do garnka. Pod koniec gotowania wsypujemy cukier i skórkę z pomarańczy, mieszamy. W międzyczasie obieramy jabłka, kroimy w ósemki, pozbywamy się gniazd nasiennych i kroimy w plasterki. Na patelni rozpuszczamy masło, wsypujemy jabłka, cynamon, smażymy około 5 minut. Naczynie żaroodporne smarujemy niewielką ilością masła, na dno nakładamy połowę ryżu, później jabłka i znowu ryż. Pieczemy w piekarniku 30 minut w 180 stopniach. Porcję zapiekanego ryżu nakładamy na talerz, polewamy miodem i jogurtem naturalnym.