Rabarbar zawsze będzie mi się kojarzył z dzieciństwem. Świeżo obrany przez Mamę, zamoczony w cukrze, na szybko chwycony przez małą rączkę i powrót na podwórko. Sama niczego więcej z niego nie robiłam, do dzisiaj…
Inspiracja totalna przepisem od Hedonia Cake (do sprawdzenia tutaj) okazała się bardzo przyjemna w smaku. Pan Małżonek spałaszował na szybko 3 kawałki próbując jednocześnie powiedzieć „pyszne”
Składniki (duża blaszka 26×40 cm):
Ciasto:
- 3 żółtka
- 2 kopiate łyżki cukru pudru
- 4 kopiate łyżki śmietany 18%
- szczypta soli
- 150 g zimnego masła
- 3 szklanki mąki tortowej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Farsz:
- 5 białek
- 1 szklanka cukru
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 2 opakowania budyniu o smaku waniliowym bez cukru (każde po 40 g)
- 0,5 szklanki oleju (u mnie rzepakowy)
- ok. 0,5 kg rabarbaru (u mnie było 400 g i też było dobrze)
- cukier puder do posypania
Sposób wykonania:
Zaczynamy od przygotowania ciasta. Mieszamy żółtka ze śmietaną, cukrem i szczyptą soli, dodajemy posiekane zimne masło, mąkę, proszek do pieczenia i szybko zagniatamy na jednolitą masę. Wstawiamy do lodówki na co najmniej 0,5 godziny. Po tym czasie wyciągamy ok. 2/3 ciasta, wylepiamy nim dno blaszki, nakłuwamy gęsto widelcem i pieczemy przez około 60 minut w 180° C do zrumienienia.
Białka ubijamy z cukrem i cukrem wanilinowym, po czym dodajemy 2 opakowania budyniu i olej. Wszystko miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Przyznam szczerze, że nie chciało mi się czekać do całkowitego rozpuszczenia cukru, ale okazało się, że i tak beza wyszła przyzwoita.
Na wystudzony spód placka wylewamy masę białkowo-budyniową, następnie wykładamy obrany i pokrojony w małe kawałki rabarbar, a to wszystko pokrywamy startą resztą ciasta (ja ścierałam na tarce, na której trze się ogórki na mizerię ). Ciasto wstawiamy na kolejne 60 minut do piekarnika nagrzanego do około 190° C. Co jakiś czas sprawdzamy czy może już się zarumieniło.
Po wyciągnięciu i ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem. Chyba, że nie możemy się doczekać wystudzenia, wtedy pałaszujemy na gorąco trzymając kciuki, żeby brzuchy nas nie rozbolały.
Smacznego!