Dokładnie tydzień temu odbyły się Targi Healing Diet – poświęcone diecie paleo oraz chorobom autoimmunologicznym. Miałam ogromną przyjemność oraz zaszczyt w nich uczestniczyć. Dziś, kiedy emocje już opadły, chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami.
Na ponad tydzień przed wydarzeniem zaczęłam zaopatrywać się w platany. Część z nich musiała zżółknąć i dlatego tak ważne było wcześniejsze ich zakupienie. Oczywiście przy okazji zupełnie ogołociłam łódzkiego Selgrossa z tych owoców, ale mam nadzieję, że inni klienci mi to wybaczą
W przeddzień targów zabrałam się za gotowanie. Przygotowywanie potraw dla Was było niezwykłym wyzwaniem! Na początku zabrałam się za stworzenie dań bezjajecznych, by mieć absolutną pewność, że nie będą zawierały śladowych ilości jajek unoszących się w powietrzu Każdy z produktów przeze mnie użytych był oczywiście w pełni bezglutenowy. Niekiedy znalezienie idealnego składnika nie było łatwe – odwiedziłam trzy łódzkie sklepy ze zdrową żywnością, zanim znalazłam bezglutenową mąkę kokosową!
Pierwsze doświadczenia z mikrofonem: ależ emocje!
Przygotowania oczywiście nie odbyły się bez drobnych potknięć. Chrupki do zupy musiałam piec trzy razy, zanim wyszły idealne. Nie dopilnowałam ich, zajęta kremem do tarty, i trochę się przypiekły… Niemniej jednak byłam gotowa na błędy. Ba, nawet ich oczekiwałam!
Noc przed targami… Czułam się jak przed maturą. Nie mogłam spać. Na szczęście szybko wstało słońce.
Podróż z Łodzi do Poznania to sama przyjemność – dzięki autostradzie trasę można pokonać w dwie i pół godziny! Niestety, za tę przyjemność trzeba słono zapłacić, no ale kwestie polityczne związane z autostradą wykraczają poza tematykę tego bloga
Warsztaty były całkowicie poświęcone platanom.
Wizyta w Poznaniu bardzo mnie ucieszyła. Przez ostatnie dwa lata studiowałam w tym mieście zaocznie i pokochałam to miejsce! Ba, pokochałam je nawet zanim do niego zawitałam! Jestem zagorzałą czytelniczką powieści Małgorzaty Musierowicz i Poznań zawsze jawił mi się jako cudowna, na poły legendarna kraina. Spacerowanie po ulicach znanych z powieści było cudownym uczuciem! Kiedy po raz pierwszy trafiłam do stolicy Wielkopolski dwa lata temu, czułam się niemal jak w domu. Wiele nazw ulic było dla mnie znajomych i bez trudu mogłam sobie wyobrazić, jak spacerują nimi bohaterowie Jeżycjady…
Byłam pewna, że skoro targi odbywają się w moim ukochanym Poznaniu, wszystko musi wypaść dobrze. Myślę, że zaprezentowałam się całkiem nieźle, a był to mój debiut! Największym wyzwaniem było dla mnie zdecydowanie zapanowanie nad stresem, zwłaszcza gdy na scenie nie wszystko układało się po mojej myśli… Mam jednak nadzieję, że mój warsztat okazał się dla Was interesujący i że czujecie się zmotywowani do używania platanów w kuchni Liczę też, że będzie mi dane w przyszłości coś jeszcze dla Was ugotować i że uda mi się rozwijać moje zdolności kulinarno-estradowe.
Kręcę makaron z cukinii. Spiromat to genialna maszyna!
.
Z zeszłotygodniowych targów mogę wyciągnąć kilka wniosków. Być może i Wam się kiedyś przydadzą te wskazówki:
1. Na dużych imprezach nie gotuj zupy, chyba że kuchenka jest sprawdzona i ma dużą moc. Inaczej warzywa nie zdążą się dogotować.
2. Na wszelki wypadek używaj własnego blendera.
3. Postaw kogoś znajomego na scenie, by pilnował składników. W przeciwnym razie coś może zaginąć.
.
W czasie pokazu przygotowałam dla Was trzy potrawy: zupę-krem z selera i kalafiora; spaghetti z cukinii i marchwi z platanowymi talarkami; placuszki z platanów. Wszystkie dania były zgodne z zasadami protokołu autoimmunologicznego, a zatem nie zawierały glutenu, ziaren, jajek, mleka, orzechów…
Po pokazie mieliście okazję spróbować innych dań – prawie wszystkie były przygotowane z platanów. Zaserwowałam Wam: tartę cytrynową [przepis], kremową tartę z kalafiora [przepis], karobowe ciasteczka z marcepanowym kremem, kuleczki marcepanowe, platanowe ciasteczka bez cukru [przepis], waniliową babkę z platanów [przepis] oraz naleśniki platanowe z mąki kasztanowej – bez cukru. Mam nadzieję, że dania przypadły Wam do gustu
Degustacja. Ponoć było bardzo smacznie
Wiem, że pewne rzeczy mogłam zrobić lepiej. Niemniej jednak targi były dla mnie doskonałą okazją, by trochę powalczyć z moim perfekcjonizmem i ze stresem. W zeszłym tygodniu w Poznaniu wydarzyło się wiele pięknych rzeczy: poznałam naprawdę cudownych ludzi – Kasię z bloga Cook It Lean, Monikę z Paleo Strefy i Pawła z bloga Paleo Dla Opornych (chociaż Paweł uparcie powtarza, że blogerem nie jest – i rozumiem jego punkt widzenia). Miałam też okazję porozmawiać z Wami, moimi czytelnikami. Dziękuję Wam za obecność! Chciałabym też podziękować recenzentowi mojej pracy magisterskiej, który również przybył mnie wspierać. To było dla mnie niezwykle ważne. Jestem też wdzięczna mojej rodzinie za pomoc, a Panu Jaskiniowemu za robienie zdjęć. Wiem, jak bardzo tego nie lubi. W naszym związku to ja jestem stroną fotografującą – zdaniem Pana Jaskiniowego zachowuję się czasem jak japoński turysta
A jak Wy oceniacie targi? Co Wam się podobało, a co zasługuje na krytykę? Będę wdzięczna za komentarze
Trzymajcie się zdrowo!
Razem z Kasią i Pawłem. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze niejedną okazję, by się spotkać!